Zapisane w starych gazetach

1856

W dzienniku pt. ,,Gazeta Warszawska”, w numerze 205 z 1856 roku, na stronie 1, czytamy:

 – (Art. nad.) Miasto Płońsk stało się pamiętnem urodzeniem Jana Majorkiewicza, pełnego najwznioślejszych uczuć i dążeń młodzieńca, zgasłego przed dziewięcią laty, wśród najpiękniejszych nadziei dla piśmiennictwa polskiego. On zwykle podpisywał się: „J. z Płońska”, lub „Mazur z Płockiego” i aż do dwóch dzienników literackich szczegóły o tem miasteczku podał, a tem samem zwrócił nań uwagę współczesnych. Wszakże po śmierci nie spoczął tam młody autor, lecz na Powązkach. Myślałem o jego chwalebnem życiu, zawczesnym skonie, o rodzinnem mieście i pośmiertnem uczczeniu, kiedym teraz był w Płońsku 14 lipca r. b. I wśród takiego zajęcia wyobraźni, trafiłem na obrzęd wzniesienia pomnika dla człowieka, co przebiegł już całkowity zawód życia – przebiegł jako uczciwy urzędnik, kochany powszechnie przyjaciel i sąsiad, uznany od wszystkich za wzorowego męża i ojca. I znowu pomyślałem sobie: „co to za różnica opuszczenia świata w chwili wschodzącego żywota, i przy zachodzie spokojnego, prawego i pożytecznego życia!” Jan Majorkiewicz i Bonawentura Jan Kotarski byli tematem do tych uwag i nasunęli mi tysiące porównań, któremi nie chcę nudzić czytelników, dla których już są zpowszechniałemi nekrologi, a tylko sam fakt opiszę z największą bezstronnością i sumiennością sprawozdawcy. – O godzinie 10ej rano, po odbytem zwykłem nabożeństwie, wśród zebranych nietylko mieszkańców miasta ale i okolicznych, wobec małżonki ś. p. Kotarskiego, dzieci, przyjaciół, znajomych i włościan przywiązanych z dóbr ś. p. zmarłego, nastąpiło przeniesienie zwłok z tymczasowego schronienia pośmiertnego do grobu rodzinnego, w samym środku cmentarza, ozdobionego pomnikiem kamiennym w stylu gotyckim, otoczonym odpowiedniemi żelaznemi sztachetami. Po wyliczeniu w nadpisie pogrobowym tytułów światowych, byłego Radcy Rządu Gubernialnego Augustowskiego i przywiedzeniu daty śmierci (27 lutego 1855 roku), umieszczono słowa najstosowniejsze do życia zmarłego: „Wieczny pokój niech uweseli duszę jego czystą”, i „Tę ostatnią posługę cnocie, kładą żona i dzieci.” – Nie wchodzimy tu w pochwały szczegółowe, ale zaręczamy sumiennie za prawdziwą stosowność i zgodność tych słów z żywotem ś. p. Kotarskiego, i zapisujemy dla pamięci współczesnych zdanie, że odtąd cała okolica, wspominając o Płońsku, dodawać będzie, że to miejsce stało się pamiętnem urodzeniem ś. p. Majorkiewicza i grobem ś. p. Kotarskiego. 

Płocczanin

1875

W wydawanej w Warszawie ,,Gazecie Polskiej”, w numerze 199 z 1875 roku, na stronie 3, czytamy:

 Czytamy w „Dzienniku Gubernialnym Płockim,” że 7 (19) ubiegłego sierpnia pożar zniszczył miasto Płońsk. Podług dokładnych wiadomości zebranych na miejscu przez wice-gubernatora płockiego, spaliło się 129 domów mieszkalnych i 158 budynków gospodarskich, ubezpieczonych w summie 76,060 rs.; wszystkie atoli straty w spalonem mieniu ruchomem i nieruchomem, przewyższające naturalnie summę pomienioną, nie mogą być jeszcze na teraz dokładnie obliczone. Z powodu powtarzających się często w ostatnich czasach wielkich pożarów, przedsięwzięte zostały z rozporządzenia gubernatora płockiego jak największe środki ostrożności: tak między innemi, w mieście Płocku zaprowadzony został dozór nocny, złożony z samych właścicieli domów, którzy obchodzą kolejno w nocy pewne wyznaczone im części miasta, przekonywają się czy ogniska są wszędzie pogaszone, i pilnują ażeby stróże nocni czuwali bacznie. Nareszcie miejscowe Towarzystwo ogniowe, które zostało już całkiem uorganizowane i doprowadziło, przy spółudziale magistratu, swoje narzędzia ogniowe do należytego stanu, składa już dowody przyszłej swej działalności pożytecznej. Członkowie tego Towarzystwa, pod kierunkiem swoich naczelników rewirowych, zgromadzają się dwa razy na tydzień dla ćwiczeń gimnastycznych, tudzież dla nauczenia się, jak mają się obchodzić z narzędziami ogniowemi, i w ogóle dla poznania sposobu postępowania przy gaszeniu pożarów.

Przykład dany przez miasto Płock, zaczynają naśladować inne miasta gubernii, i organizują u siebie Towarzystwa straży ogniowej ochotniczej. Tak w Płońsku organizuje się obecnie takie Towarzystwo.”  

W ,,Gazecie Polskiej” wydawanej w Warszawie, w numerze 37 z dn. 5 lutego 1875 r., na stronie 3, znajdujemy korespondencję z Płońska:

Płońsk 11-go lutego 1875 roku.

Szanowny Redaktorze!

Słowo i przykład wpływ muszą wywierać; artykuły wasze, dowodzące potrzeby rzucenia obfitego ziarna oświaty dla mieszkańców partykularzy, wywołały założenie w większych miastach spółek kolportacyjnych, i urządzenie odczytów, za temi idą mniejsze miasteczka, robią co mogą, a spotkawszy trudności, odwołują się do was po radę pomoc.

Oto nasz Płońsk, miasto powiatowe połączone z Warszawą drogą bitą, a jak dzisiaj pełną jam i wybojów, liczy 6,000 ludności, posiada agenturę kolportacyjną i przy niej czytelnię. Czytelnia założona przed sześciu miesiącami, ma dziś przeszło trzydziestu prenumeratorów, to jest prawie tyle, ile jest w naszym mieście ludzi, posiadających wyższe wykształcenie. Tem powodzeniem zachęceni, pragniemy urządzić odczyty, chcemy zaprowadzić pożyteczną reformę, wyrugować karty, i dla towarzyskiej pogawędki dostarczyć poważnego przedmiotu, ale dobre nasze chęci spotykają się z niemałemi trudnościami.

Klassa wykształceńsza w Płońsku składa się przeważnie z urzędników, praca biurowa nie zostawia im czasu do pisania odczytów, nie mamy też specyalistów i podręczników, czytywanie wspólne dzieł popularnych nie budziłoby interesu, aby jednak zacząć, mamy zamiar powtarzać odczyty warszawskie. Warszawę my tu na prowincyi chętnie naśladujemy, mamy też z czego wybierać: odczyty rzemieślnicze drukuje p. Makowiecki, odczyty przeznaczone na korzyść osad rolnych, już ocenzurowane znajdują się w rękopiśmie u autorów, są podobno jakieś popularne odczyty tłumaczone z obcych języków i wydawane przez p. Orgelbranda; o tem wszystkiem chcielibyśmy wiedzieć, jak i o tem, czy autorowie pozwolą nam z prac swoich korzystać.

Dziś chodzi nam oto aby zacząć, potem, rzecz jest pewna, wystąpimy z pracami oryginalnemi: nasz powiat, nasze miasto, stare budynki, podania, wykopaliska, dostarczą przedmiotu, i wywdzięczymy się za pożyczenie prac już gotowych.

Jaką płacę naznaczyć za wejście na odczyt, to także pytanie do rozwiązania; darmo puszczać nie można, bo w takim razie tłum bez pożytku zająłby miejsca tych, dla których odczyt się przeznacza; wysokie ceny są znowu nie dla nas, szukać więc należy szczęśliwego środka.   

C.

1879

W ukazującym się w Warszawie ilustrowanym tygodniku podróżniczo-geograficznym, zatytułowanym „Wędrowiec”, w numerze 120 z 1879 roku, w rubryce zatytułowanej „Gubernia płocka”, na stronie 247 znajdujemy informację:

m. pow. w gub. płoc., położone przy rz. Wkrze na pierwszorzędnej szosie, o 70 wiorst od Warszawy, 48 od Płocka odległe.

Płońsk założony został około 1400 r. przez Ziemowita […], ks. mazowieckiego, który miastu nadał prawo chełmińskie, a mieszkańców zwolnił od podatków i ciężarów. Następni panujący przywileje te potwierdzili. W 1670 król Michał darował żydom przywilej na osiedlanie się i prowadzenie handlu w Płońsku; nadanie to jednak, w skutek zażaleń mieszczan, zostało zmodyfikowane w 1677 r. przez Jana III na korzyść chrześcian, a modyfikacyą tę następni utwierdzili królowie. Sobieski pod Płońskiem posiadał liczne dobra ziemskie, gdzie się znajdowały ogromne lasy i do dziś we wspomnieniach ludu pod nazwą dziewiczych istniejące. W okolice Płońska przyjeżdżali często na łowy magnaci i królowie, zwłaszcza Władysław IV, który po kilka tygodni w Płońsku przepędzał. We wschod. stronie miasta, na sztucznym nasypie, zwanym „szwedzką górą”, stał dawniej starożytny zamek, którego miejsce dziś zajęły ogrody. Przy kopaniu natrafić można na szczątki dawnych murów.”

1891

W numerze 52 z 1891 r. ukazującego się w Warszawie tygodnika literacko-społeczno-politycznego „Głos”, na stronie 622, znajdujemy informacje:

,, Płońsk. (Kor. „Głosu”) W zaprzeszłą sobotę odbyło się w miejscowym gmachu straży ogniowej przedstawienie amatorskie, urządzone przez pp. oficerów kwaterującego w naszem mieście fortecznego Zegrskiego bataljonu na rzecz głodnych w dotkniętych nieurodzajem gubernijach cesarstwa. Wskutek licznego dosyć udziału miejscowej i okolicznej intelligencyi, przedstawienie wspomniane dało podobno dosyć znaczny dochód.

W przeszły wtorek Płońsk o mało co nie uległ znacznej klęsce wskutek powstałego w gęsto zabudowanej części miasta pożaru, dzięki jednak energicznej a skutecznej pomocy miejscowej straży ogniowej, pożar w zarodku prawie ugaszono.

Miasto nasze w ostatnich miesiącach pochwalić się może stosunkowo niezłym stanem zdrowotnym, gdyż z wyjątkiem tyfusu, stałego u nas gościa, poważniejszych chorób nagminnych wcale podobno niema, w okolicy jednak panuje ciągle jeszcze groźna w tym roku grypa (influenza), a miejscami i tyfus brzuszny.

L.”

1892

W numerze 4 z 1892 r. ukazującego się w Warszawie tygodnika literacko-społeczno-politycznego „Głos”, na stronie 46, znajdujemy informację:

,,Płońsk. (Kor. „Głosu”.) Zapatrując się na większe ogniska, zdobyliśmy się na „lecznicę”, mającą dać miejscowej ludności tanią a skuteczną pomoc w razie choroby, i jak sądzę, ustrzec ludność wiejską od niepowołanych felczerów, znachorów i zażegnywań. Jeżeli jednak taki jest przewodni cel świeżo założonej instytucyi, powinna przedewszystkiem postarać się o dostarczenie tanich lekarstw ubóstwu i umieć zachęcić, pociągnąć nasz lud ku sobie. Jako dotykalny dowód słuszności słów moich przytaczam, że na kilka dni przed otwarciem lecznicy do miejscowego lekarza przybyła o poradę wiejska służąca, której tenże udzieliwszy za skromną opłatą, dał jej do apteki receptę. Zasłyszawszy tam, że lekarstwo ma kosztować 75 kop. zrzekła się tak drogiego środka, twierdząc że przy dłuższej chorobie wkrótce wyczerpałaby całoroczne myto, a co charakterystyczniejsze, powróciwszy do lekarza, zażądała zwrotu honoraryjum, ponieważ nieskorzystała z umiejętności jego. Wiejski znów lud, stąpający nieraz po cierniach i głogach, potrzebuje wywnętrzyć się, wygadać, gdy go dotyka ból albo cierpienie. Umieć cierpliwie wysłuchać i podzielić nurtujący żal i strapienie znaczy ulżyć mu w połowie, ale, niestety! nie wszyscy to potrafią pp. lekarze, odstręczając wieśniaków najczęściej szorstkością obejścia i pogardliwem lekceważeniem.

Ancewicz.”

1893

W ukazującym się w Warszawie tygodniku literacko-społeczno-politycznym „Głos”, w numerze 4 z 1893 r., na stronie 46 czytamy:

Płońsk. W „Kur. Warszawskim” czytamy: „Płońsk poszedł także śladem innych miast i zdobył się na herbaciarnię dla biednych. Niemałą w tem zasługę mają pp.. prezes komisyi sanitarnej Lachowicz i Wacław Nadratowski, dr. Rutkowski, i stolarz Wł. Żółtowski. Fundusze na herbaciarnię zebrano drogą składek; najmniej, niestety, dała na ten cel tak zwana inteligencya, którą mocno zawstydzili miejscowi Żydzi. Obecnie herbaciarnia wydaje dwa razy dziennie 26-iu ubogim bezpłatnie po kubku herbaty z dwoma kawałkami cukru i bułką lub odpowiednią ilością chleba.

– Powstał także projekt, aby od Nowego Roku założyć kuchnię tanią, w której obiad mięsny można by otrzymać za 10 do 12 1/2 kop.

– Od Nowego Roku utracimy czytelnię, utrzymujący bowiem ją p. Bryłowski przenosi się do Grodziska. Inteligencya straty tej nie odczuje, bo z czytelni korzystała bardzo mało.

– Od miesiąca mamy w Płońsku pierwszy sklep chrześcijański, który założył p. Czerwiński; zawziętą konkurencyę jako tako zwalcza. Jest nadzieja, że przy poparciu, którego chyba nie zabraknie p. Cz. utrzyma się tu na stałe.

– Straż ochotnicza tutejsza rozwija się dobrze, mimo to, że od obywateli nie doznaje takiego poparcia, na jakie za wszech miar zasługuje. Naczelnikiem jej jest dr. L. Rutkowski, jego pomocnikiem p. Wacław Nadratowski. Do rady należą: jako prezes naczelnik powiatu p. Gartjier, jako członkowie zaś pp.: Młyński, aptekarz, Icek Kohn, Pągowski rzeźnik, Wiśniewski zdun, Jan Kowalski szewc i W. Nadratowski, jako kasyer

– Istniał tu projekt urządzenia przedstawienia amatorskiego, rozbił się jednakże z powodu braku amatorki, któraby chciała odegrać rolę Marty w wybranym utworze „Nad Czeremoszem”.

1895

W ukazującym się w Warszawie tygodniku popularno-oświatowym, zatytułowanym „Gazeta Świąteczna”, w numerze 36 z 1895 roku, na stronie 4 czytamy:

„W mieście Płońsku w gubernji warszawskiej zdarzyły się też dwa pożary i to dzień po dniu, w zeszły piątek i sobotę. Pierwszy ogień był mniej niebezpieczny, drugi zaś zagrażał całemu miasteczku, zapaliły się bowiem składy smoły, terpentyny i innych materjałów palnych, mieszczące się w budynkach drewnianych w środku miasta. Przerażenie mieszkańców było straszne, bo każdy widział grożące niebezpieczeństwo. Odwróciła je dzielna straż ogniowa ochotnicza, sumiennie pełniąca swe obowiązki. Strażacy usunęli zaraz z narażeniem życia kilkadziesiąt beczek i koszów materjałów palnych, co już znacznie zmniejszyło niebezpieczeństwo, a chociaż prócz składów paliło się całe podwórze zalane smołą i terpentyną, jednak zdołali ogień opanować i nie puścili go na inne budynki drewniane, otaczające podwórze. Czytelnik, który przysłał nam tę wiadomość, dodaje, że wdzięczność należy się całej straży ogniowej i jej naczelnikowi, a szczególniej należącemu do straży doktorowi Rutkowskiemu, który z narażeniem życia starał się pożar powstrzymać.”  

1898

W numerze 6 „Ech Płockich i Łomżyńskich” z dn. 19 lutego 1898 r., na stronie 3, znajdujemy informację:

Teatr w Płońsku. Od dawna pożądaną rozrywkę zapewni mieszkańcom Płońska teatr lubelski, który przed wyjazdem swym do Łęczycy i Łowicza, da tu trzy przedstawienia: w nadchodzącą sobotę, niedzielę i wtorek. Na pierwsze przedstawienie wybrano „Małkę Szwarcenkopf” Zapolskiej, na drugie „Maćka Samsona” Galasiewicza i na trzecie „Towarzysza pancernego” Wołowskiego.

W numerze 56 z dn. 12 października 1898 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 2, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informację:

Z Płońska donoszą, że sprawa powstania w tem mieście łaźni parowej z wannami ciepłymi pomyślnie już zatwierdzoną została, co dla dziewięcio-tysięcznej ludności miasta nie powinno być rzeczą obojętną. Sprawa ta datuje się już od lat trzech, lecz brak odpowiedniego do budowy miejsca stawał na przeszkodzie urzeczywistnieniu projektu. Dopiero w roku zeszłym magistrat nabył plac od p. Luboradzkiej za rb. 700 i na nim właśnie nowa łaźnia będzie wzniesioną. Odpowiednie plany sporządził budowniczy powiatowy p. Grzymski; koszt budowy wyniesie rb. 10.000. Dziś oferują już za dzierżawę łaźni rb. 800, lecz na licytacji suma ta z pewnością wzrośnie do rb. 1.000. Tym sposobem kasa miejska od wyłożonego kapitału otrzyma 10%. Projekt budowy uzyskał już zatwierdzenie ministerjum.

1899

W numerze 65 z dn. 16 sierpnia 1899 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 3, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informację:

„Płońsk. W d. 20 sierpnia odbędzie się w mieście naszem przedstawienie amatorskie, celem zebrania funduszów na ochronkę miejscową. Na przedstawienie to złożą się: jednoaktówka Kościeleskiego „Dzienniczek Justysi”, komedja w 1-ym akcie Fr. Domnika „Dzieci muzy”, jedna scena z komedji Al. Fredry (ojca) „Świeczka zgasła” i krotochwila w 1 ak. „Dwóch głuchych.”

Bilety nabywać można wcześniej w aptece p. Młyńskiego.”

W numerze 73 z dn. 13 września 1899 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 2, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informacje:

,,Płońsk. Przed kilku dniami zauważyłem w „Echach płoc. i łomż.” i w pismach warszawskich zawiadomienie o projektowanym w Płońsku domu zleceń rolników płońskich; zdziwiony tą wiadomością, o której my tu na miejscu nic nie wiedzieliśmy, zapytałem jednego z wymienionych z nazwiska założycieli, lecz okazało się, że i ten założyciel również nic o owem przedsiębiorstwie nie wiedział. Wiadomość więc wyżej wspomniana jest co najmniej przedwczesną.

Dzięki wielkiej gorliwości miejscowego aptekarza p. B. Młyńskiego, doczekaliśmy się i my nareszcie otwarcia herbaciarni. – W zeszły już piątek otrzymaliśmy od p. M., jako od przewodniczącego, zaproszenia na otwarcie w języku urzędowym, a w niedzielę po południu ks. kanonik Olszyński dokonał poświęcenia nowej instytucji filantropijnej wobec naczelnika powiatu, jego pomocnika, p. Popławskiego kontrolera akcyzy, p. Kalinowskiego, lekarza powiatowego, p. Podleskiego, weterynarza, p. Lenczewskiego, miejscowego adwokata, p. Siekluckiego podmiejskiego obywatela, p. Jelskiego, nauczyciela szkoły rządowej, p. Żmijewskiego studenta politechniki ryskiej i p. Młyńskiego, który czynił honory domu jako gospodarz instytucji. Schludny i dosyć obszerny lokal dotychczas jeszcze nie jest zbyt przez publikę odwiedzany, prawdopodobnie wskutek tego, że znajduje się na piętrze.

S”

1900

W numerze 31 z dn. 18 kwietnia 1900 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 2, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informację:

Dochody miasta w proponowanym na rok bieżący budżecie wyniosą 13.181 rb. 20 ½ k.; rozchody określa cyfra takież same, gdyż przewyżka dochodu nad wydatkami nie jest oczekiwaną w roku 1900.

Najważniejszym źródłem dochodu jest procent od kapitału zapasowego, złożonego w kantorze warszawskim banku państwa – 2.826 rb. 60 k. Z powstałych pozycji najważniejszym jest dochód z wydzierżawienia bydłobojni miejskiej – 1.466 rb. 96 k. Podymne wynosi 1.080 rb. 37 k. Wynagrodzenie z powodu wprowadzenia monopolu 874 rb. 95 k. i podatek przemysłowy 841 rb. 50 k. – są pozycjami dosyć skromnemi w budżecie płońskim, choćby w zestawieniu z opłatą mostową, która daje wcale pokaźny zysk – 951 rb.

W ogóle dochody nie pokrywają w zupełności wydatków, skutkiem czego zarząd miasta postanowił podjąć część kapitału zapasowego z banku w sumie 1.511 rb. 67 ½ kop. Podjęcie części kapitału zapasowego wywołane zostało prawdopodobnie niezwykle obszernym działem wydatków jednorazowych, jak np.: przebrukowanie ulic Ciechanowskiej i Warszawskiej – 2.127 rb., budowa łaźni publicznej – 1.197 rb., kupno placu pod budowę szkół miejskich 860 rb., naprawa mostu na rzece Płonce 724 rb. i t. p.

W rubryce wydatków zwykłych, zwraca uwagę dosyć znaczny dział wydatków na szkoły i zakłady dobroczynne; spotykamy tu niezwykle wielką, jak na budżet powiatowego miasta sumę 1.045 rb. przeznaczoną na zapomogi dla szkół płońskich: męskiej, żeńskiej-żydowskiej i niedzielno-rzemieślniczej.

W numerze 67 z dn. 22 sierpnia 1900 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 3, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informacje:

Płońsk. W dniu 11 b. m. powstał pożar w oficynie posesji Neumana na Bokówcu. Ogień wszczął się od przybudówki drewnianej, krytej również jak i cała oficyna dachówką. Dzięki wczesnej pomocy miejscowej straży ogniowej ochotniczej, ogień został umiejscowiony i szybko przytłumiony.

Podobno doktor Kalinowski opuszcza ze szkodą dla strażaków stanowisko naczelnika. Przypominamy, że instytucję strażacką trzeba popierać nie ociągając się z wnoszeniem składek rocznych, jakie obowiązują właścicieli domów dla tych, którzy strzegą całości ich zabudowań.

W dniu 22 b. m. odbyło się na dochód straży przedstawienie amatorskie, na którem odegraną została znana sztuka Korzeniowskiego „Karpaccy górale” (Nad Czeremoszem), z muzyką Dłuskiego.

Budynek łaźni miejskiej przy ulicy Ciechanowskiej wyprowadzono już pod dach, budowa nowej szkoły również jest już na ukończeniu.

J.N.

W numerze 101 z dn. 19 grudnia 1900 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronach 3 i 4, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informacje: 

Płońsk. Przed paru dniami, przedstawiciele spółki: Klimenko, Rybicki, Jaworowski i Czarnowski wyjechali znów do Petersburga podobno w celu robienia starań o zmianę kierunku linji, mającej połączyć Płock z koleją Nadwiślańską.

Wyjazd ten pozostaje w związku z odpowiedzią, a właściwie z opozycją, z jaką wystąpić miał podobno komendant twierdzy Nowogieorgiewskiej, niezgadzający się na połączenie zatwierdzonej kolei z Modlinem, lecz proponujący takowej z Nasielskiem. Według prawa, pas ziemi otaczający fortecę w promieniu 25 wiorstowym, znajduje się w dziedzinie wpływów i władzy komendanta, co właśnie mogłoby wyjaśnić powyższą pogłoskę.

Jakkolwiek nie wiemy, czy te głuche wieści mają jakąś realną podstawę, musimy zauważyć, że proponowana linja Nasielsk – Płońsk – Płock miałaby daleko więcej szans powodzenia, jako mogąca mieć dowóz towarów z obydwóch stron owego brzegu, niż linja Zakroczym – Nacpolsk – Płock, idąca nad samą Wisłą i zmuszona do trudnej rywalizacji z tanią, jakkolwiek niestałą komunikacją wodną.

Do niedawno rozparcelowanych przez bank włościański majątków, przybędą wkrótce prawdopodobnie trzy nowe, a mianowicie: Galomino, Osiek i Cwiklin, których właściciele starają się o amatorów na bankowe działki.

Czytelnia p. B. M., jakkolwiek powoli rozwija się coraz bardziej. Wzrasta powoli ilość książek i porządek w samym lokalu czytelni, a co najważniejsza powiększa się ilość czytelników z pośród sfery mieszczańskiej. Od nowego roku czytelnia ma zaprenumerować dla swych gości kilka pism codziennych i tygodników. Warunki wypożyczania książek bardzo przystępne, nawet dla kieszeni biedaków.     

L.

W piśmie „Echa Płockie i Łomżyńskie”, wydawanym w Płocku, w numerze 59 z dn. 25 lipca 1900 r., na stronie 3, zapisano:

Płońsk. Od 20 lipca r. b. p. Młyński przenosi umieszczoną dawniej w prywatnem mieszkaniu czytelnię i wypożyczalnię książek na ulicę Klasztorną naprzeciw kościoła. Sądzimy, że zmiana lokalu zrobi tak pożyteczną instytucję dogodniejszą i dostępniejszą dla naszych mieszczan, dla których wypożyczanie książek z mieszkania prywatnego było dosyć krępującem.

Przed tygodniem posłano do właściwych władz prośbę o zatwierdzenie w Płońsku Towarzystwa wzajemnego kredytu. Jak dotąd pomimo licznych zaprosin, ludność żydowska, z wyjątkiem dwóch osób inteligentniejszych, zachowuje się wobec proponowanego towarzystwa bardzo niechętnie, naśladuje ich w tem i pewna, jakkolwiek nieliczna część ludności polskiej. Pomimo tak niefortunnych zapowiedzi, inicjatorzy nie tracą animuszu, sądząc, że w ostateczności dadzą sobie radę i bez naszych współobywateli mojżeszowego wyznania.

W ostatnich czasach zanosi się na pewne zmiany w działalności naszego T-stwa pożyczkowo-oszczędnościowego, doniosę jednak o tem dopiero wtenczas, kiedy będę miał więcej faktycznego materjału w ręku.

Tur.

1901

W numerze 86 z dn. 26 października 1901 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 3, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informacje:

„Płońsk. W przeszłym numerze „Ech”, w korespondencji z Płońska, mylnie wydrukowano, że obroty T-wa kredytowego wynoszą 10,100 rb. zamiast przeszło100,000 rubli, a właściwie do końca roku pożyczek udzielimy prawdopodobnie do 120,000 rub.

Przed kilku dniami odbyło się zebranie w celu narady nad losami gimnastyki i proponowanego przez pana A. Z. ogródka dla dzieci. Po długiej dosyć dyskusji, postanowiono, żądanych przez p. A. Z. 600 rubli na kupno placu i za wystawioną przez niego gimnastykę – odmówić, natomiast prosić go, aby wspólnie z pp. L. i K., zajął się szczegółowem ułożeniem zasad, na jakich funkcjonować będzie proponowany przez niego ogródek, oraz obliczeniem kosztów założenia i rocznego jego utrzymania, gdyż na zapytanie, co do tego wszystkiego p. Z. nie umiał dać obecnym na razie dokładnych odpowiedzi. Za wystawienie zaś gimnastyki dla dzieci, zebrani podziękowali p. A. Z. przez powstanie.

Przed tygodniem odbyło się zwołane przez magistrat zebranie tutejszych mieszczan w celu wyznaczenia sumy na opalenie nowo postawionego domu szkolnego. Przy obradach okazało się, że zamiast propozycji miejskich ławników, według której miasto na budowę szkoły miało wziąć, ze swych funduszów 15,000 rb., jako pożyczkę bezzwrotną, a 15,000 rb. jako bezprocentową, zwracaną przez 25 lat z sum przeznaczonych dawniej na wynajem szkolnego lokalu, ministerjum kazało tę drugą pożyczkę uważać za pożyczkę procentową, od której miasto, oprócz rat w celu spłacenia, będzie płaciło 4%. O tej decyzji ministerjum, magistrat zapomniał zawiadomić mieszkańców, którzy teraz twierdzą, że nigdy nie zgodziliby się na budowę szkoły co zamiast zmniejszyć, powiększy im wydatki przeszło o 1000 rubli rocznie i to w dodatku, w tak ciężkim, jak obecny, roku. Okazało się też, że dla nauczyciela szkółki żydowskiej trzeba będzie wynajmować mieszkanie, bo w nowym domu, niema odpowiedniego miejsca, oraz że w roku przyszłym rząd cofa, tak zwany „deputat”, t. j. 12 sążni drzewa, wartości 240 rb., wydawanych dawniej na potrzeby szkoły z lasów rządowych.

Ze względu na to wszystko, zebranie postanowiło napisać protokół, że szkoły, wybudowanej bez uwzględnienia życzeń miasta, uznać za swoją nie może i poleciło porobić w tym celu odpowiednie kroki u władzy wyższej.

Przed paru dniami pożegnaliśmy p. Ochrymowicza, przeznaczonego na posadę do Kutna, żegnaliśmy go z prawdziwym żalem i wdzięcznością, za doprowadzenie do porządku czytelni p. Mł. i urządzenie kółka śpiewaczego, które po jego wyjeździe prawdopodobnie się rozleci wskutek braku odpowiedniego kierownika, bo ci, co mogliby p. O. zastąpić, zbyt mają mało widocznie czasu i ochoty do społecznej pracy.

W ostatnich czasach, w myśl artykułów p. B. Z. i d-ra A. Kędzierskiego postanowiono założyć u nas muzeum, czyli skarbiec prowincjonalny, do którego okazy już zaczęto po trosze zbierać, licząc na to, że wszystko, co się ma rozwijać, musi być zaczętem, chociażby z najmniejszemi zasobami.

 Z.T. ”

W numerze 76 z dn. 21 września 1901 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronach 2 i 3, w dziale „Korespondencje”, znajdujemy informacje:

Płońsk.

(Zmiany w służbie. – Towarzystwa kredytowe. – Czytelnia. – W sprawie ochronki. – Projekt ogrodu dla dzieci i zabaw dziecinnych. – Powolność w budowie gmachów publicznych).

W ostatnich czasach miały u nas miejsce poważne zmiany osób urzędujących na różnych stanowiskach. Przedewszystkiem zaznaczyć należy przeniesienie jednej z 2-ch nauczycielek, któremi były siostry Ochrymowiczówny, na gorszą posadę do Bolimowa; na miejsce p. Ochrymowiczówny naznaczoną została Katarzyna Królikowskaja. Z zarządu miejskiego uwolnieni zostali w tych czasach pp. Kowalski, Wojciński i Kozłowski, a na ich miejsce przybyli pp. Jan Nowickij i Gieorgjusz Radziontkowskij, – trzecia posada nie została dotychczas obsadzoną.

Towarzystwo wzajemnego kredytu, jako też i T-wo dla drobnego kredytu rozwijają się coraz bardziej, zyskują sobie coraz większy kredyt i zaufanie wśród miejscowej i zamiejscowej ludności; temu ostatniemu jednak na przeszkodzie do szybkiego rozwoju stoi powolne rozstrzyganie proponowanych na ogólnem zebraniu spraw przez bank państwa w Petersburgu.

Od 1½ roku prawie, kołaczemy o zatwierdzenie dla naszego T-wa operacji pośrednictwa i zastawu, spełniliśmy już wszystkie nieraz dosyć uciążliwe warunki i żądania, a odpowiedzi żadnej jakoś się doczekać nie możemy.

Od 1½ roku też prosimy o zatwierdzenie zamiany ogólnego zebrania przez zebranie delegatów i o upoważnienie niektórych z nich do wydawania pożyczek, odbierania długów, a jakoś też nie możemy otrzymać zatwierdzenia naszych projektów. Że te jednak okazały się i zostały uznane przez zarząd banku za dobre, mamy tego dowód w przysłanych nam przez kancelarję banku przepisach dla Tierpienjewskiego t-wa kred., w których uwzględniono właśnie wszystkie nasze żądania a nawet podawane przez nas terminy i wysokość kredytów dla pełnomocników. Dlaczego Terpienjew uzyskał wpierw zatwierdzenie tych przepisów niż Płońsk nie możemy sobie objaśnić, chyba że wcześniej się o to starał. W każdym razie mamy nadzieję, że z tą sprawą już niedługo skończymy, boć gotowe przepisy, ułożone przez kancelarję banku, należy tylko przyjąć na ogólnem zebraniu, a później znów wysłać do zatwierdzenia do banku państwa w Petersburgu, co wprawdzie może długo potrwać. Przed kilku miesiącami proponowałem, ażeby T-wa kredytowe w celu dokładniejszego zapoznania się wysyłały delegatów na ogólne zebrania towarzystw sąsiednich. Pominąwszy zyski, jeśli je można tak nazwać, teoretyczne, takie zapoznanie się z działalnością innych pokrewnych instytucji finansowych mogłoby prędzej doprowadzić do założenia ogólnego związku towarzystw dla drobnego kredytu.

Czytelnia nasza, jako licząca przeważnie na abonentów z pośród rzemieślników i drobnych mieszczan, w lecie miewa nieco mniej czytelników, jakkolwiek otrzymany dochód wystarcza i w lecie na niezbędne koszty utrzymania.

Wspomniałem kiedyś o zamiarze założenia u nas ochronki dla dzieci. – Starania podjęte przez projektodawców rozbiły się o decyzję rządu, wymagającą kapitału gwarancyjnego. Ze względu na to, pan Żółt. zaproponował osobom interesującym się tą sprawą, założenia na wzór parku Jordana ogrodu, w którymby miejskie dzieci mogły pod przewodnictwem osoby odpowiednio wykwalifikowanej oddawać się różnym, wyrabiającym siłę i zręczność wspólnym grom i zabawom. Po długich naradach myśl założenia takiego ogródka ostatecznie upadła wobec wygórowanych żądań za plac i gimnastykę, jakkolwiek i władze były bardzo przychylne projektowi, ponieważ w ogrodzie takim chciały założyć herbaciarnię i urządzić zabawy ludowe, kosztem kuratorjum trzeźwości.

Wspomnieć też należy o naszych gmachach publicznych, a mianowicie o łaźni i gmachu szkolnym, który budują a budują już od półtora roku, a jakoś skończyć nie mogą, a tymczasem przedsiębiorcy prywatni, co pozaczynali budowę domów daleko później, dawno już je pokończyli. – Karygodne to niedołęztwo objaśnić się daje tylko niepraktycznością tych, co zawierali z przedsiębiorcami kontrakta. Zauważyć też należy, że pobudowany dom na szkołę nie będzie bynajmniej odpowiadał danym potrzebom miasta, gdyż już i teraz niema w nim dla wszystkich dzieci miejsca, a co to będzie za jakieś lat 10, ale rozpatrzenie tej sprawy pozostawiam sobie do przyszłej korespondencji.      

Z. T.

W numerze 5 „Ech Płockich i Łomżyńskich” z dn. 16 stycznia 1901 r., w dziale zatytułowanym „Z naszych okolic” na s. 3, znajdujemy taką informację:

Płońsk. Czytelnia nasza rozwija się wciąż dobrze i obecnie liczy 90-u stałych odbiorców książek. – W ostatnich czasach sprowadziła około 130 tomów dzieł i powieści, przeważnie nowości. Wiadomość o czytelni nie jest jeszcze dość rozpowszechnioną w okolicy, zwłaszcza w sferach obywatelskich, dlatego podajemy o niej tę wzmiankę. Pożądanie czytania wzrasta w porze zimowej, a czytelnia nasza może dostarczyć strawy umysłowej rozmaitej treści.

Na łamach wydawanych w Płocku „Ech Płockich i Łomżyńskich”, w numerze 2 z dn. 5 stycznia 1901, na stronie 1, tak zapisano:

Płońsk. Przed paru dniami, naczelnik naszego powiatu otrzymał od gubernatora warszawskiego zapytanie, czy płońszczanie życzą sobie, żeby kolej przechodziła przez Płońsk i, jakie jest w tej kwestji zdanie miejscowej administracji.

Odpowiedź dana przez naczelnika stwierdziła przedewszystkiem życzenie ludności miejscowej, wyrażone w depeszy wysłanej do Petersburga, a proszącej o nieomijanie przez kolej Płońska, następnie zaś wyraziła przekonanie, że ze względów administracyjnych, żadnych przeszkód do przeprowadzenia przez nasze miasteczko kolei niema.

Dobrze rozwijające się nasze towarzystwo pożyczkowo-oszczędnościowe otrzymało w tych dniach od inspekcji z Petersburga kilka uwag i wskazówek, zmierzających do zmniejszenia zakresu działalności towarzystwa, a nie otrzymało dotychczas jeszcze odpowiedzi w kwestji wprowadzenia w praktykę proponowanych przez nas operacji pośredniczących i zastawowych.

Tur.

1902

W numerze 13 z dn. 12 lutego 1902 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 3, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informacje:

,, Z Płońska. W dniu 8 b. m. odbyły się w ścisłem kółku narady nad sprawą założenia ogródka dla zabaw dziecinnych. Projektodawcy obliczyli, że dzierżawa gruntu, wynagrodzenie nauczyciela, drobne wydatki, postawienie i reparacja gimnastyki, – pociągają za sobą około 204 rb. rocznych kosztów. Ostatecznie postanowiono wyszukać osobę, mającą odpowiednie kwalifikacje i zachęcić ją do podania prośby o pozwolenie założenia w Płońsku ochronki, gwarantując jej moralne powodzenie i odpowiedni dochód z przedsiębiorstwa. – Taż sama właścicielka ochrony, jako osoba wykwalifikowana mogłaby prowadzić i zabawy w założonym przy ochronce ogródku.

9 i 10 b. m. odbyło się u nas przedstawienie amatorskie komedji Koziebrodzkiego: „Stryj przyjechał” i utworu Korzeniowskiego „Okrężne”. Na przyszłe przedstawienie amatorzy podobno mają wybrać znów sztukę ludową, która zawsze w naszych warunkach znajdzie więcej widzów.

15-go b. m. odbędzie się w naszem Towarzystwie kredytowem ogólne zebranie, na które zarząd zaprosił przedstawicieli wszystkich okolicznych towarzystw kredytowych, chcąc poddać pod obrady niektóre wspólne kwestje, a pomiędzy innemi i projekt założenia związku towarzystw. Na 19 lutego zwołuje swoich członków znów zarząd płońskiego Towarzystwa wzajemnego kredytu, które zamiast spodziewanej straty wykazało kilkadziesiąt rubli czystego zysku.

W tych dniach toczą się też u nas narady w magistracie, co do wypłacenia zarządowi więzień 10,449 rb. z sum miejskich za pobudowany przy więzieniu bez zgody ławników areszt miejski. Ławnicy już raz wypłacenia tej sumy odmówili uważając ją za niezmiernie wygórowaną, a dotychczasowy areszt miejski za zupełnie odpowiadający celowi.

Z. T.”

W numerze 104 z dn. 31 grudnia 1902 roku „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 4, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informację:

Z Płońska piszą do nas. „W mieście naszem otworzoną została szkoła froeblowska pani Dobrowolskiej, gdzie znalazły zajęcie i pomieszczenie dzieci najbiedniejszych rodziców, którzy, zmuszeni oddalić się na roboty, nie mają przy kim zostawić swych dzieci. Na zebranie funduszu w celu opłaty za biedne dzieci – koło amatorskie postanowiło dać przedstawienie, a mianowicie odegrać sztukę ludową Galasiewicza „Ciarachy”. Cel zebrania funduszu jest jasny, przeto spodziewać się należy, iż zostanie silnie poparty przez ogół miasta i okolicy.

Przedstawienie odbędzie się 4 stycznia 1903 r., a jeneralna próba dnia poprzedniego; początek o godz. 7 ½ wieczór.”

W numerze 71 z dn. 3 września 1902 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronach 2 i 3, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informację:

Z Płońska piszą do nas. „Czytelnia i wypożyczalnia miejscowa książek, założona w roku 1900 przez p. Młyńskiego rozwija się wciąż pomyślnie. W ciągu 18 miesięcy od czasu powstania, czytelnia miała 607 prenumeratorów, pomiędzy któremi było: księży i obywateli 42, nauczycieli 14, młodzieży 108, włościan 61, inteligencji miejskiej 74, mieszczan i rzemieślników 220, żydów 88. Czytelnicy wypożyczyli w ciągu tego czasu 7,654 tomów książek. Obecnie jest 216 abonentów, książek w czytaniu – 440. Czytelnia, która przy założeniu swem posiada zaledwie 184 tomy, obecnie liczy przeszło 1000.

Ogólna ilość pism odbieranych na poczcie wynosiła w r. 1901 – 335, w roku obecnym 393, nie włączając w to tych pism, które odbierane są bez pośrednictwa poczty. Podniosła się przedewszystkiem prenumerata pism ludowych, których przybyło 17 egzemplarzy.

St. Sikorski.

W numerze 73 z dn. 10 września 1902 r. „Ech Płockich i Łomżyńskich”, na stronie 2, w dziale „Z naszych okolic”, znajdujemy informacje:

Z Płońska. Przed kilku tygodniami pod przewodnictwem wójta gminy Wójty-Zamoście odbyło się zebranie miejscowych obywateli-katolików, którzy mając na uwadze, że obecny kościół jest już zrujnowany i przytem za mały na tak liczną parafję, postanowili wystąpić z podaniem do władzy wyższej o pozwolenie wybudowania nowego kościoła i na ten cel ofiarowali dochód z eksploatacji 10 morgów torfu, należących do miasta; zarząd nad wydobywaniem i sprzedażą torfu powierzono p. Cichockiemu, zapraszając jednocześnie do komisji rewizyjnej pp Lenczewskiego, Adamskiego, Krajewskiego i Żochowskiego.

W ubiegłą niedzielę miejscowa straż ochotnicza obchodziła doroczną pamiątkę założenia T-stwa. W uroczystości tej przyjęli udział przedstawiciele niektórych miejscowych władz i kahał żydowski, który w imieniu miasta składał życzenia nowemu zarządowi straży a mianowicie prezesowi p. Trzebińskiemu, naczelnikowi p. Łasiewickiemu i pomocnikowi naczelnika p. Dutkowskiemu; duchowieństwo zaś oraz inteligencja miejska i wiejska a także członkowie zarządu pp. W. M. i K., pomimo osobistych i piśmiennych zaproszeń pana prezesa, kategorycznie odmówili udziału, zaznaczając tem wcale nie dwuznacznie swe poglądy na obecne porządki w straży ogniowej.

W dniu 3 b. m. odbył się tu wieczór pożegnalny, na którym przedstawiciele wszystkich warstw w liczbie 30 osób żegnali przeniesionego na większą posadę do Warszawy p. Bronisława Sosińskiego, referenta biura ubezpieczeń, który w przeciągu nawet dość krótkiego czasu, nietylko jako amator-artysta i śpiewak, ale i jako człowiek, rad poświęcający pracę swą dla dobra ogółu, zasłużył sobie na dobrą pamięć i ogólne uznanie płońszczan.

Crz.

W numerze 66 „Ech Płockich i Łomżyńskich” z dn. 16 sierpnia 1902 r. , w dziale zatytułowanym „Z naszych okolic” na s. 2, znajdujemy informacje:

Z Płońska piszą do nas:

„Mucha heska nie oszczędziła i naszej okolicy, w niektórych majątkach pszenica na pół przepadła. Na gruntach niższych, gdzie pszenica była późniejsza, kłoski nie wykształciły ziarna, na gruntach wyższych ziarno chociaż drobne, utrzymało się dobrze. – Ze wszystkich stron włościanie i gospodarze pilnie dopytują się, jak sobie z tym szkodnikiem poczynać i jak zapobiegać jego rozprzestrzenianiu, dotąd jednak nikt nie ogłosił zupełnie pewnych sposobów postępowania.

(Przyp. Redakcji. Nakładem Tow. Rolniczego wyszła popularnie opracowana książeczka o musze heskiej, w której wyłożono sposoby niszczenia szkodnika).

Mieszkańcy Płońska chcąc dać dobry przykład i zachęcić innych do ofiarności, postanowili na zebraniu w dniu 3 b. m. przeznaczyć dochód z kopania torfu na przestrzeni 10 morgów na budowę nowego kościoła, gdyż obecny kościół parafialny pominąwszy już to, że jest zrujnowany – nie wystarcza na potrzeby licznej parafji.

Łaźnia miejska, postawiona z wielkim wysiłkiem funduszów kasy miejskiej dotychczas nie została urządzoną i oddaną do użytku publicznego”.

Z.T.

Na łamach wydawanych w Płocku „Ech Płockich i Łomżyńskich”, w numerze 77 z dn. 24 września 1902 roku, na stronie 4, tak zapisano:

Z Płońska piszą do nas: „Kościół nasz domagający się gruntowniejszej naprawy i zupełnego odnowienia, został już obecnie odnowiony, jak również poprawioną została dobrze już podniszczona dzwonnica. Czekamy jednak cierpliwie na naprawę bramy cmentarnej, która od lat kilku stoi na pół rozwalona.

Dzięki zabiegom pp. Młyńskiego i Kalinowskiego w początkach października zostanie otworzona w mieście naszem ochronka prywatna, do której przyjmowane będą dzieci z uwzględnieniem stanu materialnego ich rodziców. – Kierowniczką ochronki będzie p. Dobrowolska, która uzyskała na to pozwolenie odpowiedniej władzy.

Zapowiadana w nr. 11 „Rolnika i hodowcy” spółka udziałowa dla zaprowadzenia prawidłowej komunikacji samochodami z Płońska do stacji kolei, doszła o tyle do skutku, że widzimy od czasu do czasu powracający do miasta samochód z pasażerami, zaprzężony w parę koni.      

Ors.

1903

W ukazującym się w Warszawie tygodniku popularno-oświatowym, zatytułowanym „Gazeta Świąteczna”, w numerze 1168 z 1903 roku, na stronie 2 czytamy:

W sprawie torfu i budowy kościoła w Płońsku otrzymaliśmy następujące wyjaśnienie:

W Gazecie Świątecznej 1164-ej podano wiadomość o zamiarze budowania nowego kościoła w Płońsku, i o tem, że miasto ofiarowuje należące doń torfowiska, z których dochód, jak sądzą, wystarczy na budowę świątyni. Sprawa ta mię obchodzi jako parafjanina, i dlatego ją wyjaśniam. Miasto Płońsk ma rzeczywiście kilkadziesiąt morgów paśników, na których części znajduje się torf. Do roku 1866 paśniki te trzymał rząd; później prawo użytkowania z nich przyznano całemu miastu. Ale w Płońsku są dwojacy mieszczanie: „mieszczanie rolnicy”, którzy mają grunta, i „mieszczanie bezrolni”, którzy maja tylko domy; między tymi są też i żydzi. Mieszczanie rolnicy powiadają, że paśniki miejskie należą tylko do nich, a mieszczanie bezrolni dowodzą, że i oni również korzystać z nich mają prawo. Otóż mieszczanie rolnicy, chcąc swych praw dotykalnie doświadczyć, zebrali się w roku zeszłym i zrobili uchwałę, że dochód z 10-ciu morgów torfu na ogólnych paśnikach pod nazwą „Rutki”, obliczony mniej-więcej na 10 tysięcy rubli, przeznaczają na budowę nowego kościoła. Byli przekonani, że ponieważ chodzi o rzecz wzniosłą, więc i mieszczanie bezrolni sprzeciwiać się takiej uchwale nie będą, a tym sposobem utworzy się czyn i podstawa prawa dowodząca, że wyłącznymi właścicielami paśników są rolnicy. Zanim też ktokolwiek przeciwko tej uchwale wystąpił, rolnicy wnieśli podanie o zatwierdzenie ich uchwały. Na to władza odpowiedziała zapytaniem do parafjan, czy kościół jest potrzebny, i czy cała parafja chce go budować. Wtedy mieszczanie rolni żądali od wójta gminy Wójtów-Zamościa, jako przewodniczącego w dozorze kościelnym, żeby zwołał zebranie parafjalne, na którem chcieli zapewnić się, że dochód z torfu parafja przyjmie od nich za obowiązkową składkę. Na razie myśl ta, poparta pięknemi słowami p. Lenczewskiego, prawnika, została ogólnie uznana i całe zebranie parafjalne zgodziło się na nią. Ja jeden tylko, zauważyłem, że ofiarowanie dochodu z torfu nie jest żadną łaską, jeżeli ma być policzone mieszczanom rolnikom zamiast składki obowiązkowej. Chcą oni dać to, co ich najmniej kosztuje, a co ważniejsza, -to, co nie jest ich wyłączną własnością, gdyż paśniki należą do całego miasta. Przytem jakże można zamieniać jakąś należność na dochód z jakiegoś jednego tylko wytworu, i to takiego jak torf, z którego dochód zależy od różnych nieprzewidzianych okoliczności. Należy się od was, to zapłaćcie gotówką tak, jak my wszyscy mamy zapłacić. Te moje wywody zostały przez parafjan zrozumiane i, gdy mieli podpisywać uchwałę, która już była wedle woli mieszczan rolników ułożona, to z trzystu osób mających prawo głosowania, podpisało ją ledwo pięćdziesięciu i paru. Rozumie się, uchwała nie doszła do skutku. Dopiero w parę tygodni potem odbyło się powtórne zebranie, na którem postanowiono pobudować nowy kościół, a na budowę wyznaczono obowiązującą wszystkich parafjan składkę w gotowiźnie, ogółem do 60 tysięcy rubli. Uchwałę tę podpisało około 200 parafjan. Mieszczanom rolnikom zaś poradzono, żeby dochód z torfu, jeżeli się da jaki osiągnąć, ofiarowali na budowę kościoła poza składką. Ale wtedy mieszczanie rolnicy umilkli. Dziś już o torfie w tej sprawie nawet mowy niema.

Aleksander Syski.

1904

W numerze 5 z 1904 r. „Strażaka”, pisma poświęconego pożarnictwu i sprawom Straży Ogniowych Ochotniczych, na stronie 8 znajdujemy informacje:

,,Płońsk 10 maja 1904 r.

W niedziele d. 8 maja r. b. Straż nasza obchodziła uroczystość poświęcenia sztandaru. Kiedy o godzinie 8 i pół rano Straż cała w komplecie zebrała się w swoim budynku, pięknie udekorowanym na ten dzień chorągiewkami, zielenią i kwiatami, rozpoczęła się ceremonia przypięcia sztandaru do drzewca, w której przyjmowali udział: prezes, członkowie Zarządu, naczelnicy i najstarsi szeregowcy. Po wprowadzeniu sztandaru do kościoła, o godz. 9-ej odbyło się poświęcenie, a następnie msza strażacka. Po skończonej mszy Straż uszykowała się na ulicy przed kościołem i tu podług z góry ułożonego ceremoniału odbyło się uroczyste wręczenie sztandaru chorążemu, a następnie spacer z muzyką po mieście. O godz. 1-ej po południu podejmowano śniadaniem wszystkich członków Straży i zaproszonych gości; biesiada, przeplatana mowami, toastami i śpiewami przeciągnęła się w serdecznym nastroju do godz. 4-tej. Po odprowadzeniu sztandaru do mieszkania Prezesa, gdzie stale przechowywanym on będzie, Straż powróciła do budynku i tu zabawiano się jeszcze do zmierzchu przy dźwiękach orkiestry. W ogóle cała uroczystość przy wzorowym porządku wypadła wspaniale, a członkowie i niektórzy z gości obdarowani zostali pamiątkowemi żetonami.

***

Nazajutrz, t. j. d. 9 Maja o godzinie 10-ej rano na placu przed gmachem Straży odbyła się próba z nowym aparatem „Błyskawica” do gaszenia ognia wobec przedstawicieli władzy, Straży ogniowej i licznych widzów. Drewniane naczynie oblano mieszaniną smoły, nafty i terpentyny i podpalono; za pomocą proszku „Błyskawica” płomienie stłumiono prawie momentalnie; trzy razy powtarzano doświadczenie, zawsze z tym samym skutkiem. Dla porównania, za czwartym razem próbowano stłumić płomienie za pomocą piasku; ten ostatni jednak, sypany w takiejże ilości, nie działał wcale tłumiąco, przeciwnie, przyczyniał się do rozpryskiwania cieczy i rozszerzania jakoby tym sposobem płomieni; dopiero użyty w znacznej ilości sprawił pożądany skutek.*) Z tego okazuje się, że „Błyskawica” odpowiada swemu przeznaczeniu i ma niezaprzeczoną wartość przy tłumieniu ognia, w zarodku naturalnie, a szczególnie w tych razach kiedy nie możemy lub nie powinniśmy działać wodą.

Dr.

*) Nie uprzedzając się co do użyteczności „Błyskawicy” zwracamy uwagę, że piasek lub ziemia w większej nawet ilości użyte zawsze taniej wypadnie niż wszelki fabrykat, za który płacić trzeba, nadto ziemię lub piasek mamy wszędzie pod ręką

Redakcya.”

W ukazującym się w Warszawie tygodniku ilustrowanym poświęconym nauce, literaturze, polityce i życiu bieżącemu, zatytułowanym „Czytelnia dla Wszystkich”, w numerze 33 z 1904 r., na stronie 523 czytamy:

Płońsk.

„Po wielkich nadziejach jakie pokładano w niezłym wyglądzie ozimin, rolnicy nasi stopniowo doszli do zupełnego rozczarowania, niektórzy wprost twierdzą, że rok bieżący będzie gorszy niż zeszły; narzekania te jednak uważane za usprawiedliwione tylko częściowo; wskutek mrozów i suszy siano dało pokos bardzo skąpy, jarzyny przyschły, a szczególniej też owsy, które rzadko gdzie wyglądają nieźle, oziminy jednak prawie wszędzie kłos mają pełny. Kartofle trzymają się nienajgorzej a i buraki, jakkolwiek niewyrosły, ale też i nie przepadły, więc mogą się jeszcze poprawić; koniczyny pierwsze prawie wszędzie były dobre. W ogóle, o ile wnioskować można z obecnego stanu zbóż, urodzaje w tym roku będą średnie, po kilku jednak latach klęski i średni urodzaj wydaje się już klęską.

Tak się bano trzy lata trwających letnich deszczów, że kiedy nastały tegoroczne susze – spodziewano się urodzajów nadzwyczajnych, tymczasem tej suszy mieliśmy już za wiele.

Trzy ostatnie lata tak się dały we znaki naszej okolicy, że zapanowała pomiędzy ludnością wiejską zupełna bieda, trudniej teraz, jak mówią, o kopiejkę, niż dawniej o rubla; ludzie dawniej zamożni stali się niewypłacalnemi; bieda ta ma jednak i swe dobre strony, zmusza bowiem ludzi do szukania ratunku; łączy ludzi w spółki, w celu zapewnienia sobie więcej stałego dobrobytu. Każe wreszcie ludziom więcej i usilniej korzystać z przysługujących im praw. Bieda zapewne i rozbudzona przez nią myśl skierowała też usiłowania naszego ludu do wyzyskania nadanych mu przez Monarchę praw. Po kilkudziesięciu latach istnienia samorządu gminnego tylko na papierze, zaczynają wreszcie członkowie gmin z niego korzystać. Niepodoba się taki kierunek myśli ludowej – zgodny najzupełniej z wolą Monarchy, przyzwyczajonym do bierności naszych kmieci, niektórym wójtom i pisarzom, którzy gwałtem chcieliby nadal uważać się nie za urzędników wybieranych i zależnych od gminy, lecz za jej panów. W niektórych gminach jak np. w Sochocinie i Gralewie, doszło do dosyć ostrych nieporozumień, do wzajemnych jawnych i tajnych oskarżeń przed władzami, a nawet do procesów; w innych znów, gdzie wójci i pisarze rozumniejsi, i jako tacy uznają konieczność rozwoju oddzielnych ludzi i życia całej gminy, – zmiany na lepsze odbywają się cicho i spokojnie ku obopólnemu zadowoleniu gminy i jej urzędników.

Najczęstszym powodem nieporozumień bywa, jak zwykle, chęć korzystania z gminy lub też chęć zasłużenia sobie dobrej marki, kosztem kieszeni uczestników gminnych zebrań. Pisaliśmy już kiedyś, że wskutek biedy ogólnej zaczęto z miejscowych towarzystw kredytowych wycofywać wkłady, co w zestawieniu z niewypłacalnością podupadłych rolników i rzemieślników zmusiło towarzystwa do ograniczenia wysokości wydawanych pożyczek. Obecnie przesilenie mija, wkłady do towarzystw zaczynają napływać, wszystko powoli wraca do zwykłego stanu.    

Wskutek niezgadzania się zapatrywań ławników miejskich, pp. Ż., C. i K. ze zdaniem p. burmistrza, przedstawicieli miasta, rozporządzeniem gubernatorskim uwolniono, a na ich miejsce kazano wybrać nowych. Według obowiązującego prawa wyboru ławników dokonywa dziesięciu delegatów, z pośród zamożniejszych i zacniejszych mieszczan, powołanych do tego przez magistrat. Otóż w tegorocznych wyborach nowych ławników, niektórzy mieszczanie dopatrzyli się niezgodności z wymaganiami prawa, i podali wskutek tego na owe wybory skargę do gubernatora. Zarzucają mieszczanie podobno burmistrzowi, że samowolnie, a nie wspólnie z innemi członkami magistratu, wyznaczył wyborców, że pomiędzy niemi zbyt wielu było takich, którzy stale wykonywają roboty magistrackie, że wreszcie rezultat wyborów wskutek nieodpowiedniego a zbyt dowolnego i jednostronnego składu wyborców wypadł też zbyt jednostronnie i dowolnie. Na ławników wybrano p. Adamskiego i starozakonnego kupca Arendta. Co do osoby tego ostatniego było bodaj że najwięcej opozycji.

Ze spraw miejskich nadmienić wypada, że uznano za niewłaściwy projekt wybudowania dla najbiedniejszych, mieszczących się obecnie po wilgotnych i ciemnych lochach mieszkańców, domu z sum miejskich; nie zrobiono nic dla racjonalnego oczyszczenia, opasującego miasto rowu, odmówiono przyjęcia ofiarowanego przez p. M. na cmentarz parafjalny gruntu, usiłuje się wreszcie wbrew woli ogółu, a na życzenie jednostek przenieść świński i bydlęcy targ gdzieś daleko za miasto, jakkolwiek w tym celu proponują mieszczanie poprawienie tylko i nawiezienie ziemią placu miejskiego. Marny też mamy dozór nad bitym na mięso inwentarzem, który wskutek braku dozoru, bywa szlachtowany nie tylko w rzeźni, lecz i po wszystkich kątach i zaułkach; brak nam też dostatecznego oświetlenia, gdyż nieraz się zdarza, że połowa latarni nie bywa zapalana, widocznie przez oszczędność. Najbardziej jednak nam dokuczają złodzieje, których zna dokładnie cała policja, nigdy ich jednak na gorącym uczynku przyłapać nie jest w stanie, jakkolwiek poszkodowani nieraz wyraźnie wskazują tych, co ich okradli. W ostatnich czasach oprócz kradzieży w Płońsku, zrabowano p. G. z Trosk, p. Ż. z Galomina i p. Wodz. z Jarocina.

Płońszczanin.”

W ukazującym się w Warszawie tygodniku ilustrowanym poświęconym nauce, literaturze, polityce i życiu bieżącemu, zatytułowanym „Czytelnia dla Wszystkich”, w numerze 44 z 1904 r., na stronie 704 czytamy:

,, Z wyborów. Z Płońska piszą do Ech Płockich: Przed kilku dniami zatwierdzono u nas nowych ławników, niejakiego p. Adamskiego i kupca starozakonnego, Arendta. Co do wyborów tych, dokonanych przed czasem upłynięcia kadencji dawnych przedstawicieli miasta pp. Żółtowskiego, Cichockiego i Kowalskiego, miasto podawało skargę, która pozostała bez skutku. – Z racji spodziewanego mianowania nowych ławników powstrzymano się u nas z zamierzoną reparacją i oczyszczeniem studni miejskiej, władze bowiem chciały, ażeby w tej kwestji postanawiali nowi ławnicy, ponieważ kandydatem do objęcia tych robót był jeden z usuwanych ławników pan Z., który przedstawił miastu ofertę najkorzystniejszą.”

W ukazującym się w Warszawie tygodniku ilustrowanym poświęconym nauce, literaturze, polityce i życiu bieżącemu, zatytułowanym „Czytelnia dla Wszystkich”, w numerze 5 z 1904 r., na stronach 75-76 czytamy:

Płońsk.

„W liście poprzednim wspomniałem, że jest wśród mieszkańców naszego miasteczka coraz więcej takich, co dbają o interesy miasta i biorą się do pracy dla ogólnego dobra. 

Ostatniemi czasy naprzykład starają się obywatele miasta dopomagać magistratowi, a szczególniej ławnikom w dobrym, a zgodnym z interesem ogółu rozwiązywaniu rozmaitych spraw i kłopotów miejskich. Przyznać bowiem należy, że porządku u nas brak ogromny. Całe miasto otoczone jest rowem, który pierwotnie był przeznaczony do odprowadzania wody z otaczających miasto łąk i torfowisk, z czasem jednak zalazł błotem, stał się nierównym, cuchnącym zbiorowiskiem miejskich nieczystości doprowadzonych do niego rynsztokami. Zatruwa też ten rów swemi wyziewami całe prawie miasto a szczególniej okolicę ulicy żydowskiej.

Grasują po mieście rozmaite osobniki z pod ciemnej gwiazdy – ptaki niebieskie, co żyć chcą pracą cudzą, napadają na spokojnych mieszkańców miasta lub okolicznych wiosek, żądają od nich poczęstunku i okupu, grożąc w razie odmowy pobiciem. Ci, co nie chcą lub nie mogą im się okupywać, narażeni są na pobicie, a nawet poranienie w biały dzień, w środku miasta. Ludność spokojna, zniecierpliwiona zaczepkami pobytowych złodziei i znanych awanturników, kilka razy próbowała sama sobie zrobić zadosyćuczynienie, ale to wszystko nie skutkuje i złodzieje grasują w dalszym ciągu.

Nie więcej bezpieczeństwa ma mienie obywateli płońskich, złodziejstwa odbywają się ciągle, i to na najruchliwszych ulicach, nawet naprzeciw urzędu powiatowego. Jest to prawdopodobnie skutkiem braku stróży nocnych.

Najbardziej może potrzebującym natychmiastowej naprawy jest stan dróg wiejskich dojazdowych. Trudno sobie przedstawić coś bardziej przykrego nad jazdę po nich w czasie wiosny lub jesieni: błota na łokieć, doły to na jednej, to na drugiej stronie kolei, czasami leżący w błocie zamordowany koń włościański; to wóz lub bryczka, która ulgnęła w grzązkim a głębokim chrapie, szczątki potłuczonych misek, szkła, worki mąki, drzewo, wreszcie ludzie, brodzący po tym błocie do kolan. Ile tam ludzie natracą swego dobra, żywego inwentarza i własnego zdrowia trudno obliczyć. Dorywcze reperacje nic tu nie pomogą, zamiast drogi zwyczajnej należy zrobić szosę i to szosę z podstawą z wielkich kamieni.

Dobrej też woli trzeba i do rozwinięcia życia w naszych bractwach kościelnych, przeznaczonych do praktykowania prawdziwego miłosierdzia chrześcijańskiego, a zaślepiających się teraz w sprawach często obrzędowych. A ileżby te bractwa mogły robić dobrego. Choruje gdzieś naprzykład wdowa licznych drobnych jeszcze dzieci: czyż nie powinno bractwo przez swych członków rozpostrzeć nad taką chorą swej opieki, czy nie powinno zająć się dziećmi, pomyśleć o kawałku chleba dla nich, o lekarstwie i posiłku dla chorej, o pielęgnowaniu jej?  Zostają sieroty lub niedołężni starcy, lub kobiety – czyż nie należałoby pomyśleć dla nich o przytułku, o wychowaniu sierot? Gdyby się tem zajęły nasze bractwa, wtenczas dopiero spełniłyby prawdziwie swoje zadanie, wtenczas dopiero byłyby bractwami prawdziwie Bożemi, prawdziwie katolickiemi. Jest nawet miejsce na przytułek, bo dawny domek, noszący nazwę szpitala parafjalnego stoi pustkami.

Wyliczyłem tyle braków, tyle stron ciemnych naszego życia miejskiego, ale wyliczyłem nie dla tego, żeby zniechęcać, nie, wskazuję braki, do których przywykliśmy i przez to ich już prawie nie widzimy dla tego tylko, że widzę dużo dobrej woli, że widzę siły i chęci wśród naszych mieszczan do zaradzenia złemu. Nie są to moje złudzenia, bo te siły i dobre chęci naszych współbraci już dały o sobie świadectwo przeprowadzeniem naprawy wielu rzeczy i zapobieganiem temu, co mogłoby się stać niedobrego.

Jedną z jaśniejszych stron naszego życia jest rozwój towarzystw kredytowych, bibljoteki i czytelni oraz ochronki. Ta ostatnia, założona przez osobę prywatną przy pomocy doktora K., p. M., p. Z. i wielu innych, znalazła wśród mieszczan znaczne uznanie, dobijali się o to jak o wielką łaskę, ażeby mogli w niej umieścić swoje dzieci; bibljoteka, założona przez p. M., jakkolwiek jej wróżono upadek, rozwija się coraz bardziej, kupuje rocznie prawie za 100 rubli książek, zyskuje coraz więcej czytelników, a właścicielowi kłopotów pieniężnych wcale nie przysparza; towarzystw kredytowych mamy dwa: Wzajemny Kredyt, dający nawet 15.000 rublowe pożyczki (na weksle za dwoma podpisami) swym członkom, obowiązanym wnieść jako udział dziewiątą część tej summy, jaką chcą wypożyczyć – i Towarzystwo Drobnego Kredytu, przeznaczone dla niezamożnych, a dające jako najwyższą pożyczkę tylko 300 rubli. Aby zostać członkiem Towarzystwa Drobnego Kredytu, trzeba się tylko o to podać do Rady Towarzystwa, żadnych zaś pieniędzy składać nie potrzeba.

Dotychczas do Towarzystwa Drobnego Kredytu należą tylko sami chrześcijanie. W przeciągu czterech lat Towarzystwo Drobnego Kredytu rozwinęło się o tyle, że obecnie ma 30 razy więcej członków, niż przy założeniu (1.500), a w obrocie ma kapitału przeszło 100.000 rubli, jakkolwiek pierwotnie miało do wypożyczenia tylko 6.250 rubli. O zyski Towarzystwu nie idzie, takowych też zbyt wiele niema, jakkolwiek pobiera 8 procent a daje 5 i pół do 6 procent od pieniędzy złożonych na procent; Towarzystwo za swe zadanie uważa zmniejszenie wysokości procentu w okolicy, oduczenie naszej wiejskiej i miejskiej ludności od trzymania pieniędzy bezużytecznie po garnkach lub pod strzechami, i nauczenie stowarzyszonych, że przy kupnie i sprzedaży można, przynajmniej częściowo, obyć się bez ciągnących wielkie zyski pośredników – handlarzy. W tym właśnie celu Towarzystwo zajmuje się zakupem zboża, które oddaje do młyna, sprzedażą mąki, otrąb, kaszy jaglanej, herbaty, skór, płótna, narzędzi rolniczych itp. Na większą skalę takie pośrednictwo w kupnie i sprzedaży zaczęto od 2-ch miesięcy, a już do tej pory sprzedano około 850 pudów kaszy jaglanej, za 1000 rubli mąki, bardzo wiele otrąb, za 200 rubli herbaty, kupiono za jakieś 3.500 rubli zboża itp. Dla ułatwienia sobie pracy Towarzystwo sprzedaje mąkę i kaszę tylko w większych ilościach. Członkowie zaś, a szczególnie mieszczanie, zmawiają się po kilku i kupują do spółki kilkopudowe worki. W ten sposób właśnie wyrabia się wśród naszych współbraci umiejętność stowarzyszania się i chodzenia we wszystkich sprawach ręka w rękę, całą kupą.”

Leon Rutkowski.

W ukazującym się w Warszawie tygodniku ilustrowanym, poświęconym nauce, literaturze, polityce i życiu bieżącemu, zatytułowanym „Czytelnia dla Wszystkich”, w numerze 44 z 1904 r., na stronach 697-698 czytamy: 

Płońsk

Niewiele u nas w tym roku słychać dobrego. Wszyscy narzekają na biedę; miejscami udała się ozimina, ale przepadła jarzyna, brak wszędzie pasz, ogromny nieurodzaj okopowizny, kartofli w niektórych miejscach zebrano po 10 korcy z morga, a buraków cukrowych zamiast spodziewanych 120, zaledwie 50 do 80 korcy, a w niektórych miejscach nawet i mniej. Wobec powszechnego braku paszy – inwentarz ogromnie staniał; konie sprzedają za bezcen, krowy mleczne, które dawniej warte były po 50 rb., obecnie sprzedają po 25.

Na domiar nieszczęścia pożary wskutek długotrwałej suszy naniszczyły w tym roku ludzkiej pracy więcej niż kiedykolwiek. Nie było wprost nocy, podczas której nie widać by było chociaż dwóch łun na widnokręgu. Jednym z największych był pożar Nowego-Miasta, nędznej obecnie osady, kiedyś jednak stolicy oddzielnego powiatu. Dziwne to było miasteczko, pomimo nazwy Nowego – nosiło wszystkie cechy miasta starego. Chociaż drewniane domki nowomiejskie zachowały wiele cech średniowiecznych, ustawione do rynku wąskimi, o dwóch, najwyżej trzech oknach szczytami, zaopatrzone były w daszki znacznie wystające nad oknami i drzwiami parteru; dachy właściwie kryte przeważnie gontem ubarwione były odwiecznemi mchami; gdzieniegdzie można było jeszcze i nad bramą spotkać szeroki daszek; przy rynku też stał starożytny kościół, który jednak oprócz starych murów nie zachował żadnych wyraźnych cech dawnego swego pochodzenia. Dziwnym trafem ocalała kościelna dzwonnica, ciekawy dosyć okaz dawnego naszego drewnianego budownictwa. Nowomiejscy mieszczanie zachowali dotąd tradycję lepszej kiedyś swego miasta przeszłości, jego starożytności; z dumą opowiadali mi niejacy Kraszewscy, że rodzina ich mieszka już w Nowym-Mieście od 800 lat, co naturalnie jest więcej, niż podejrzane.

Z dodatnich stron życia ludu naszej okolicy warto zanotować zamknięcie paru sklepów monopolowych po wsiach. Co do dwóch z tych zamkniętych sklepów musimy zauważyć, że o skasowanie ich już przed kilku laty odpowiednie gromady wiejskie podawały do właściwej władzy prośby, które jednak chwilowo nie były uwzględnione; dalszy jednak brak popytu na wódkę i słaby obrót pieniężny w owych miejscowościach (Grodziec, Naruszewo, Mystkowo) dowiodły, że istnienie tych sklepów rzeczywiście nie miało żadnej racji. Zauważyć też muszę, że bardzo często ludzie, którzy dawniej nie gardzili kieliszkiem lub kuflem, pod wpływem rozmysłu, a także rodzącej się potrzeby pracy dla swych współbraci – picia wódki zaprzestają.

Wbrew temu, co poruszał jeden z feljetonistów Gazety Polskiej, lud nasz małomiasteczkowy widocznie potrzeby miejsc publicznych dla zgromadzeń i zabaw nie odczuwa; dowodem tego upadek herbaciarni kuratorjum trzeźwości w Płońsku i w Sochocinie. Upadły one i inwentarz ruchomy ich został już sprzedany, a dodać należy, że inicjatorowie i kierownicy włożyli w prowadzenie i popieranie ich nie mało energii. W danym wypadku dobra wola nie została uznana prze ogół tych, dla których herbaciarnie były przeznaczone. Inaczej się zachowała nasza ludność wiejska względem ludzkiej biedy. Na pierwszą wiadomość o pożarze w Nowym-Mieście zaprzątnięto się zaraz w Płońsku około doraźnej pomocy, a między krzątającemi się byli i tacy, których o tak ludzkie uczucia trudno by było posądzić. Obecnie znów dla przyjścia pogorzelcom z pomocą postanowiono dać amatorskie przedstawienie, na które chętnie zgodziły się i władze powiatowe.

Były tu wahania w rozstrzygnięciu pytania, czy miejscowa ludność ma prawo chodzenia kompanjami do miejsc uznanych przez tradycję za cudowne. Wahania te jednak usunęła telegraficzna odpowiedź gubernatora, uznająca kompanje za niezagrażające publicznemu porządkowi.

Tymczasem zabierają ofiary choroby zaraźliwe, ospa, szkarlatyna, odra i błonica. Dawniej choroby te dotykały przeważnie dzieci, obecnie chociaż w mniejszym stopniu ulegają im i starsi; na dobitkę zaczyna się powoli szerzyć i tyfusik.

Wieśniak.

1906

W ukazującym się w Warszawie dzienniku polskiej mniejszości żydowskiej „Ludzkość”, w numerze 128 z dn. 1 grudnia 1906 r., na stronie 4, znajdujemy informacje:

(p) Płońsk. W mieście naszem zostało wkońcu zaprowadzone oświetlenie, była to u nas najbardziej paląca sprawa. Od dawna mówiono już o tem, lecz zawsze odkładano. Nareszcie wzięto się energicznie i doprowadzono do skutku. Teraz występuje na plan pierwszy brak czytelni. Brak ów daje się bardzo odczuwać, zwłaszcza klasie mniej zamożnej.

W tych dniach był tu delegat T-wa „Ica”, w celu zakupienia ziemi dla kilku Żydów. O ile tranzakcya dojdzie do skutku, Żydzi będą wypłacali sumę ową w ciągu 20 lat wraz z procentami.

Z.K

1907

W wydawanym w Warszawie dzienniku polskiej mniejszości żydowskiej „Nowa Gazeta”, w numerze 367 z dn. 8 grudnia 1907, na stronie 4, znajdujemy informację:

(p) Z płockiego. W tym czasie wreszcie połączenie telefoniczne Bielska i Drobina z Płockiem, dopełnione zostało staraniem okolicznych ziemian, którzy, zachęceni tym postępem cywilizacyjnym – podnoszą dawny projekt kolei płockiej. Tym jednak razem porzucono myśl szerokotorowej drogi od Modlina, połączonej z wielkimi kosztami i formalnościami z powodów strategicznych i technicznych, natomiast podjęto myśl okolnej wązkotorówki, która, wychodząc ze st. Nasielsk, dążyłaby przez Nowe Miasto, Płońsk, Drobin do Sierpca i Rypina – a następnie rozgałęzienia jej dochodziłyby do Prus i do Płocka. Od Nasielska projektują kolejkę do Pułtuska, a stamtąd do Warszawy. Cały projekt wzorowany jest na modłę kolejek pomorskich, które w swoim czasie zbadał jeden z inżenierów, interesujących się tą budową.

1912

W wydaniu popołudniowym ukazującego się w Warszawie dziennika polskiej mniejszości żydowskiej pn. „Nowa Gazeta”, w numerze 200 z dn. 3 lipca 1912 r., na stronie 3, zamieszczono informację:

(p) „Margarytka” w Płońsku

„Cichy zazwyczaj Płońsk ożywił się niezwykle dzięki urządzonemu tu obchodowi kwiatka. Warszawski patronat nad uwolnionymi z więzień, którego działalność obejmuje płońskie więzienie, zorganizował sprzedaż „Żółtej margarytki”. Organizatorowie tej wenty: adwokat Lenczewski z córką Hanną oraz d-rostwo Dutkowscy, nie szczędzili trudu, uwieńczonego zasłużonem powodzeniem. Dopomagali im przybyli na ten dzień z Warszawy reprezentanci Zarządu patronatu: prezes Leon Supiński; d-rowa Ciechomska i d-rowa Pechkranzowa wraz ze skarbnikiem T-wa, p. Pawłowskim. Prześliczna pogoda wiele się przyczyniła do powodzenia obchodu; wzięli w nim udział nieliczni ziemianie okoliczni oraz tłumnie garnąca się ludność miejscowa i masy włościan.

Należy podnieść z uznaniem zachowanie się miejscowej straży Ochotniczej, która dla uświetnienia obchodu bezinteresownie przygrywała w ogrodzie i na rynku miejskim. Członkowie orkiestry przyozdobili swe mundury kwiatkami, nadobne zaś płońszczanki w otoczeniu młodzieży płci brzydkiej z zapałem spełniały obowiązki jednodniowych kwiaciarek. Zebrana pokaźna suma została przez Patronat przeznaczoną w połowie na płońską ochronkę dla dzieci, w połowie zaś na zasiłki dla opuszczających więzienie.”   

W wydaniu porannym ukazującego się w Warszawie dziennika polskiej mniejszości żydowskiej pn. „Nowa Gazeta”, w numerze 313 z dn. 11 lipca 1912, na stronie 2, zamieszczono informację: 

(p) Z pod Płońska. Okolica nasza bardzo się dobrym w tym roku cieszy urodzajem; liczne tutejsze gorzelnie będą miały dostateczną ilość kartofli, a skład w Płońsku dostarczy do Izabelina dużo buraków-tylko jedynie z robotnikiem jest wielka trudność i w braku lepszego, posiłkujemy się lokatorami więzienia karnego w Płońsku, których parę setek pracuje w okolicy. Płońsk co raz więcej się rozbudowywa, zwłaszcza od czasu, gdy dziekan tutejszy ks. Mieczkowski zbudował wielką parową hofmanowską cegielnię. Za ruchem budowlanym idzie i ruch kredytowy i pomimo istniejącego już u nas Stow. wzajemnego kredytu i Tow. drobnego kredytu, powstaje jeszcze Ziemiańskie Tow. wzajemnego kredytu, do którego zapisało się już stu kilkudziesięciu uczestników. Czy aby nie zawiele grzybów w jednym barszczu? Spółka spółdzielcza „Brzask” spodziewa się sprzedać w pierwszym roku założenia swego za 24 tys. rubli towaru i mieć drugie tyle obrotu. Słowem, Płońsk się ożywia, – wartoby tylko, byśmy mieli lepszą do kolei lokomocyę zamiast narzędzi tortury, zwanych karetkami pocztowemi.

1913

1919

W numerze 18 z dn. 24 lipca 1919 r. „Gazety Urzędowej Powiatu Płońskiego”, na stronach 3 i 4, znajdujemy informację:

Obchód święta Republiki Francuskiej w dniu 14 lipca 1919 r. w Płońsku

„Dnia 14 lipca 1919 r. ludność m. Płońska, przystrojonego flagami o barwach francuskich i narodowych polskich, zebrała się licznie wokół obszernego placu Kościuszki – w śródmieściu.

O godz. 10 rano na placu tym odbyła się rewia stacjonowanych tu wojsk Jenerała Hallera z udziałem miejscowej Straży ogniowej ochotniczej.

O godz. 8 wieczorem, wydano bankiet na cześć oficerów francuskich.

W gmachu szkoły miejskiej, w obszernej sali, udekorowanej zielenią, flagami i portretami zasłużonych osób Francji i Polski, zebrali się w licznym gronie oficerowie armii Jenerała Hallera – Francuzi i Polacy, przedstawiciele władz i przedstawiciele społeczeństwa.

Szereg toastów, wzniesionych na cześć Francji i Polski, rozpoczął przemówieniem Komisarz Powiatowy Pan Roman Wybranowski, które w przekładzie z francuskiego na polski brzmi:

Panie Komendancie!

Panowie Oficerowie!

Gdy przybyliście do Polski witano was całem sercem, z otwartemi ramiony. To serdeczne powitanie miało dwa źródła: jesteście oficerami Korpusu Jenerała Hallera, przybycia którego z utęsknieniem oczekiwano i imię którego będzie kiedyś zapisane na stronicach historji Polski obok imienia jenerała Dąbrowskiego.

Następnie – ponieważ jesteście Panowie Francuzami.  Więcej jak od stu lat – od czasu, kiedy Francuzi i Polacy pod sztandarami wielkiego Napoleona walczyli obok siebie tu w Polsce – armia francuska nie dotknęła stopą polskiej ziemi.

Mimo to i mimo wszystko przyjaźń między Francuzami i Polakami nigdy nie przestała istnieć. Była to przyjaźń tradycyjna, dziedziczna, przyjaźń, że się tak wyrażę, oparta na uczuciu.

Dzisiaj – kiedy zmartwychwstała Polska wychodzi ze swej trumny, gdzie ją złożyli trzej dziedziczni wrogowie, żywą choć poćwiartowaną, wychodzi z trumny, by zająć przynależne jej miejsce śród wolnych Krajów – przyjaźń polsko-francuska wchodzi na nowe tory.

Odtąd to przyjaźń polityczna – oparta na wzajemnych interesach obu narodów.

Zmartwychwstała Polska musi mieć potężną przyjaciółkę.

Francja – potężniejsza obecnie niż była przed wojną – potrzebuje wiernej i silnej Aliantki, aby czuwała straż nad Wisłą, nad wspólnym naszym wrogiem.

Tego sojuszu, opartego na wzajemnej sympatji i interesach obu krajów żądają oba narody a krew wspólnie wylana przez Francuzów i Polaków na krwawych polach Francji i Belgii – kładzie niczem nie starty podpis pod tym paktem.

W tej myśli wznoszę ten grzmiący toast:

Niech żyje Francja!

Niech żyje Armia Francuska!

Następnie wysłano depeszę do Komenderującego 3 dywizją Korpusu Jenerała Hallera – Jenerała Petitedemange treści następującej:

Jenerał Petitedemange, Komenderujący 3 dywizją Korpusu Jenerała Hallera.

Komisarz Rządowy na pow. Płoński, członkowie Sejmiku, Urzędnicy Państwowi, Burmistrz m. Płońska i przedstawiciele ludności, zebrani dla uczczenia dnia 14 lipca, proszą Jenerała Petitedemange o przyjęcie wyrazów ich najszczerszych uczuć w dniu Narodowego święta Francuskiego jako dowodu braterstwa narodu Polskiego i Francuskiego.

Niech żyje Francja, niech żyje Armia Francuska.

Powiatowy Komisarz Rządowy.
(-) R. Wybranowski.”

1923

W ,,Dzienniku Płockim”, w numerze 49 z 1923 roku, na stronie 3, czytamy: 

Kronika prowincjonalna

Skołatowo pow. Płoński. Straszny pożar, który zniszczył świątynię naszą, pogrążył w rozpaczy cała parafję. W ogniu bowiem zginęło tyle skarbów piękna i tyle dowodów ofiarności, że parafja, która nie należy do bardzo zamożnych, mogła zwątpić, czy to wszystko uda się nanowo odbudować. A jednak myśl o skasowaniu i podzieleniu parafi, którą ten i ów podsunął, nie znalazła ani jednego zwolennika. Pełen wiary i energji nasz proboszcz, ks. Karol Pniewski, którego zabiegom parafja już tyle zawdzięcza, nie opuścił rąk bezczynnie i odprawiwszy rzewne modły na zgliszczach starej świątyni, zakrzątnął się koło nowej. Parafja z entuzjazmem poparła swego proboszcza, uchwaliwszy dosyć wysoką składkę z morgi w zbożu. Zdecydowano wybudować nieduży (boć i parafja nieliczna) murowany kościół. Plany opracowuje młody, lecz rozmiłowany w swym zawodzie architekt, Stefan Stępkowski z Warszawy.

Nad stroną artystyczną przyrzekł czuwać ks. prof. Dmochowski z Płocka, który straciwszy w spalonej świątyni arcydzieło swego pędzla: prześliczny obraz Matki Boskiej w wielkim ołtarzu i stacje; ma do nowej świątyni nowe obrazy namalować.

Parafjanie Skołatowscy mają nadzieję, że uda im się do jesieni doprowadzić budynek pod dach, ufają również, że ten ich nowy Dom Boży będzie ozdobą okolicy i świadectwem ich żywej wiary.

Parafjanin

W ,,Dzienniku Płockim”, w numerze 57 z 1923 roku, na stronie 3, czytamy:

Płońsk

(Korespondencja własna „Dzien. Płock”)

Grupy narodowe po skończeniu akcji wyborczej nie założyły rąk bezczynnie, lecz widząc, jak dotkliwie daje się odczuwać najszerszym warstwom szalejąca drożyzna, zakrzątały się celem zorganizowania doraźnej pomocy.

Za Płockiem i nasz Płońsk nie został w tyle. Powiatowy zarząd Związku Ludowo Narodowego, pod kierunkiem energicznych działaczy na niwie narodowej, jak pp. Paraś i Kantorowski zorganizowali przy wspomnianym zarządzie Komitet ekonomiczny, podzielony na sekcje: finansową, kwalifikacyjną i wykonawczą. Celem tego Komitetu jest dożywianie bądźto bezpłatnie, lub za nizką opłatą najbiedniejszych rodzin. Związek Ziemian w Płońsku także przyszedł z pomocą opodatkowując się dobrowolnie na rzecz wspomnianej akcji w naturaljach w takiej wysokości, aby wystarczyło do nowych zbiorów. Obywatele miejscy również ofiarowali swoją pomoc, jak np. właściciel piekarni p. Sitkowski zobowiązał się do bezpłatnego wypieku chleba, a p. Cichowski, właściciel młyna – do bezinteresownego przemiału zboża.

Obecnie Komitet dożywia około 560 osób.

Działacze narodowi dowiedli w ten sposób, że nie z demagogją i pustemi obiecankami iść powinno się do warstw najszerszych, lecz z realną i ciągłą pracą nad poprawą bytu i obecnych trudnych warunków życiowych.

1925

W tygodniku „Słowo Płońskie”, poświęconym zagadnieniom życia społecznego i gospodarczego, w numerze 1 z 1925 roku, na stronie 3 znajdujemy informację:

Uznanie dla policji.

Dn. 26 IX b. r. podczas akademji urządzonej przez Obywatelski Komitet Dziesięciolecia Policji Starosta Płoński dokonał aktu uroczystego udekorowania Powiat. Komend. Policji pow. Płońskiego pkom. Stefana Grabariego „Krzyżem zasługi”.

Wydział Pow. wyraził podziękowanie komendantowi post. pol. w Czerwińsku st. przod. Wróblewskiemu i komend. post. pol. w Goławinie Krzemińskiemu oraz st. post. Majkowskiemu i post. Stempniewskiemu za ich gorliwą pracę przy akcji ratunkowej podczas powodzi w r. b. na terenie gm. Wychódźc.

W ukazującym się w Płońsku tygodniku poświęconym zagadnieniom życia społecznego i gospodarczego, zatytułowanym „Słowo Płońskie”, w numerze 1 z 1925 roku, na stronie 3 znajdujemy informacje:

„Z  MAGISTRATU  M.  PŁOŃSKA.

Budowa elektrowni miejskiej.

Rozpoczęta w drugiej połowie r. b. budowa elektrowni miejskiej prowadzona przez Magistrat m. Płońska w przyspieszonym tempie obecnie jest na ukończeniu. Gmach budynku elektrowni znajduje się na ukończeniu, prowadzone roboty przy zakładaniu sieci ulicznej oraz rozpoczęty montaż motoru, ukończony zostanie w końcu b. m. Uruchomienie elektrowni przewidywane jest z dniem 1 listopada r. b. Urządzenie instalacji wewnętrznych powierzone zostało firmie K. Sawicki i J. Gosiewski w Warszawie, roboty te wspomniana wyżej firma w mieście już prowadzi. W interesie abonentów leży wcześniejsze zamawianie instalacji, gdyż przyłączanie do sieci miejskiej rozpocznie się w pierwszych dniach listopada r. b. w porządku kolejnym. Instalacje niewykonane w listopadzie będą zmuszone oczekiwać swej kolejności co odwlecze przyłączenie do sieci a tem samem korzystanie ze światła elektrycznego.

Naprawa ulicy Kolejowej.

Z powodu prowadzonych robót brukarskich na ul. Kolejowej, ruch kołowy przez tę ulicę został przez Magistrat zamknięty. Dojazd do stacji kolejowej skierowany został przez ul. Wyszogrodzką.

Opłaty rogatkowe.

W celu ujednostajnienia opłat rogatkowego pobieranego w m. Płońsku z opłatami pobieranemi w innych sąsiednich miastach Rada Miejska m. Płońska postanowiła opłaty rogatkowe pobierane w m. Płońsku ustanowić w sposób następujący:

            Od młockarni lub lokomobili – 2 zł – gr.

            Od elewatora                            – 1 zł – gr

            Od samochodu ciężarowego    – 1 zł 50 gr

            Od samochodu osobowego      – 1 zł  –  gr

            Od wozu frachtowego z ciężarem – 1 zł – gr

            Od wozu lub bryczki za każdego zaprzężonego konia lub mułu – – zł 10 gr

            Od powozu lub karety zaprzężonych w dowolną ilość koni – – zł 50 gr

            Od konia, krowy lub jałowizny od 1 r. – – zł 10 gr

             Od jałowizny do 1 r. oraz świń, cieląt, baranów lub kóz po – – zł 5 gr

W dni świąteczne, w godzinach nabożeństwa, wszystkie pojazdy prócz handlowych od opłaty rogatkowego są zwolnione.

Od opłat rogatkowego zwolnieni są: wszystkie instytucje państwowe i samorządowe, urzędnicy państwowi i samorządowi, członkowie Sejmiku i Wydziału Powiatowego, policja, wójci i pisarze gminni.”

W ukazującym się w Płońsku tygodniku poświęconym zagadnieniom życia społecznego i gospodarczego, zatytułowanym „Słowo Płońskie”, w numerze 6 z 1925 roku, na stronie 3 znajdujemy informację:

„Wampiry” prof. Kaz. Krzyżanowskiego. Dnia 15 i 16-go b. m. sekcja teatralna T-wa Gimn. „Sokół” w Płońsku odegrała sztukę w 3 aktach prof. Kaz. Krzyżanowskiego p. t. „Wampiry”.

Treść sztuki to tragiczny i wstrętny obrazek z Rosji bolszewickiej, ilustrujący nam dość jaskrawo do jakiego stopnia zezwierzęcenia mogą doprowadzić ludzi zbyt demokratyczne a niezdrowe i źle zastosowane teorje wolnościowe. Sztuka przeto, jako taka, moralne korzyści może przynieść duże, bo niejednego, w duszy sprzyjającego „ideom” bolszewickim, do otrzeźwienia doprowadzi.

Jako utwór sceniczny, sztuka bardzo trudna dla amatorów, dzięki jednak usilnej pracy wykonawców, reżysera i pomocy autora w reżyserji całość przedstawienia wypadła bardzo dobrze. Wystawa staranna znacznie dopomogła w sukcesie. Wśród wykonawców na specjalne wyróżnienie zasługuje p. O. Federowicz w roli Ilina, p. T. Dąbrowski w roli Arnolda, p. St. Wojewódzki w roli Komendanta i p. St. Małkowski w roli Jaszy. Bardzo miły i dobrze ujęty typ polskiej chłopki dała p. M. Żywczyńska. Poza niemi udział przyjmowały panie:H. Kłopotowska – Pomorska wdowa i Olga Waszczenko, J. Staniszewska – Anna, Cz. Brzezińska – Wikta i M. Milewska – Dora oraz panowie: J. Stefański – Raźniewski, H. Niwiński – Alosza, H. Łuszczewski – Kaleniczenko, K. Kleniewski – Orłow, W. Kowalski – Lońka, M. Jarczewski – Aii i W. Zagórski – chińczyk.

Na zakończenie nie wolno mi nie wspomnieć o zasłudze reżysera, p. H. Łuszczewskiego, którego szczerze nawołujemy do dalszej pracy kulturowo-oświatowej na tem polu.

Podziękowanie. Wszystkim tym, którzy przyczynili się przez łaskawe wypożyczenie mebli, rekwizytów i t. p. do tego, iż wystawiona w dn. 15 i 16 b. m. sztuka „Wampiry” mogła otrzymać możliwie odpowiednią oprawę sceniczną, składam na tem miejscu w imieniu zespołu amatorów i w swoim serdeczne podziękowanie.

Specjalne podziękowanie wyrażam p. p. Zawojskim za bezinteresowne wypożyczenie lamp,  i t. p.

H. ŁUSZCZEWSKI.”

1928

W ukazującym się w Wilnie dzienniku o charakterze polityczno-społecznym, zatytułowanym „Kurjer Wileński”, w numerze 154 z 1928 roku, na stronie 2 znajdujemy informację:

„Pan Prezydent Rzeczypospolitej zwiedza okręgi C. T. R.
W Płońsku.

PŁOŃSK, 10.VII. (Pat.) Dzisiaj dn. 10 b. m. przybył tu Pan Prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki udając się na objazd okręgów Centralnego Towarzystwa Rolniczego. Panu Prezydentowi towarzyszą w podróży minister Rolnictwa Niezabytowski, pułk. Zahorski, podpułk. Fyda, rtm. Jurgielewicz, prezes Centralnego Towarzystwa Rolniczego Fudakowski, wiceprezesi tego T-wa Maj i Rudowski, dyrektor Malcolm Morris. 

Przy wjeździe do miasta przy pięknie udekorowanej bramie triumfalnej powitali Pana Prezydenta chlebem i solą starosta i burmistrz.

Przez całe miasto, udekorowane flagami o barwach narodowych, pomiędzy szpalerami uformowanymi przez straż pożarną i dziatwę szkolną, w otoczeniu konnej banderji, zajechał Pan Prezydent do Ogniska Kultury Rolnej w Poświętnem.

Miejscowa ludność tłumnie zgromadzona na ulicach miasta wznosiła okrzyki na cześć Głowy Państwa. W Poświętnem przy drugiej bramie triumfalnej powitał Pana Prezydenta prezes T-wa Rolniczego Fudakowski, wręczając Panu Prezydentowi pamiątkową teczkę Centralnego Towarzystwa Rolniczego, poczem nastąpiło przedstawienie Panu Prezydentowi poszczególnych delegacyj Kółek Rolniczych ustawionych długim szpalerem wzdłuż ulic. Następnie Pan Prezydent Mościcki udał się oprowadzany przez kierownika Ogniska Sturma na zwiedzenie budynków gospodarczych i inwentarza zarodowego. Wyjazd Pana Prezydenta z Poświętnego do Opatowca nastąpił dziś o godz. 10 tej min. 40.”

1930

Na łamach „Przeglądu Pożarniczego”, Organu Głównego Związku Straży Pożarnej Rzeczypospolitej Polskiej, w numerze 36/37 z 1930 roku, na stronach 587-588 czytamy:

Miasto Płońsk.

Płońsk jest miastem powiatowem, położonem nad rzeką Płonką. Liczy ono około 11.000 mieszkańców. Znaczna część ludności zajmuje się rzemiosłem i handlem; brak fabryk, na terenie bowiem m. Płońska są 2 fabryczki, zatrudniające około 80 robotników. Wszystko to stawia Płońsk w rzędzie miast o charakterze bardziej rolniczym, jakim zresztą jest cały powiat Płoński.

Pod względem szkolnictwa miasto pozostaje na dość dobrym poziomie, posiada bowiem 2 szkoły powszechne, ochronkę, dokształcającą szkołę zawodową oraz gimnazjum koedukacyjne, które z rokiem szkolnym 1930/31 przeszło na własność zarządu miasta.

Wartość majątku miasta wynosi około 800.000 zł. W roku bieżącym rozbudowano elektrownię miejską przez zakupienie motoru o sile 225 K.M. By umożliwić celową rozbudowę miasta, wobec stałego wzrostu ludności, zarząd miasta przeprowadza od roku 1928-go pomiary, oraz prowadzi pracę nad planem regulacyjnym.

Rada miejska składa się z 24-ch członków, Zarząd miasta z 5-iu członków. Burmistrzem od r. 1927 jest p. Lucjan Borkowski.

Władze miejskie czynią usilne starania około podniesienia stanu zewnętrznego wyglądu miasta. Obsadzone są drzewkami ulice, układane są chodniki, przeprowadzane są nowe ulice, urządzane skwery, jak również opracowywany jest projekt urządzenia parku miejskiego.

Staraniem starosty Płońskiego p. Wojciechowskiego została w Płońsku uruchomiona „Poradnia lekarska”, przy której na odpowiednio urządzonym placu przygotowano 2 korty tenisowe, a ma być urządzony ogródek jordanowski oraz wzniesiony „Dom Ludowo-Sportowy”, jako pomnik 10-lecia Niepodległości Polski. W roku bieżącym oddany został do użytku publicznego, pobudowany przez Wydział Powiatowy wzorowo urządzony szpital im. Marsz. J. Piłsudskiego. Szpital ten był ostatnio zwiedzany przez P. Prezydenta R. P., podczas objazdu województwa Warszawskiego. Personel lekarski tego szpitala z p. Dr. Fiećko na czele, zyskał sobie, mimo krótkiego jeszcze istnienia, duże uznanie miejscowego społeczeństwa.

Na terenie m. Płońska istnieje kilkanaście organizacji społecznych, z których swą działalnością wyróżniają się: Ochotnicza Straż Pożarna, Tow. Gimn. „Sokół” oraz Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet. Ta ostatnia organizacja zajmuje się dożywianiem dzieci oraz prowadzi kolonje letnie.

Specjalną opieką miasta cieszy się placówka Ochotniczej Straży Pożarnej, którą miasto subsydjuje sumą około 5.000 zł. rocznie w formie zwolnienia od podatku miejskiego biletów wstępu do kino-teatru, prowadzonego przez Zarząd Straży. W roku bieżącym miasto ofiarowało straży samochód i sikawkę motorową, których koszt wynosił 20.000 zł.

Zaznaczyć trzeba, że ludność miasta, rozumiejąc potrzebę należytego wyekwipowania straży do walki z niszczącym żywiołem pożarów, nie szczędzi ofiar na cele strażackie i strażak – ochotnik zawsze spotyka się z uznaniem miejscowego społeczeństwa.

1933

W numerze 216 ukazującego się w Płocku katolickiego pisma codziennego „Głos Mazowiecki” z dn. 23 września 1933 r., na stronie 4, w dziale „z Mazowsza Płockiego”, znajdujemy informację:

Płońsk.

W hołdzie Janowi III Sobieskiemu. (Od własn. koresp.). Dnia 10 września 1933 r. odbyło się uroczyste nabożeństwo z udziałem władz miejscowych, szkół i całego społeczeństwa polskiego. Przed nabożeństwem przemówił z ambony ks. dziekan T. Skowroński na temat: „Obrona chrześcijaństwa i polska racja stanu pod murami i w murach Wiednia”.

Po nabożeństwie nastąpiło odsłonięcie plakiety-popiersia króla Jana III Sobieskiego, przytwierdzonej do głazu z granitu polskiego z wyrytym w 1815 roku napisem: „Kamień graniczny Fridrichshof (majorat Poświętne) – Koziminy”. Głaz został umieszczony na dziedzińcu dziś starościńskim, dawniej klasztornym i podtrzymuje popiersie tego, który przed potrzebą Wiedeńską stale mawiał: „Jeśli Turcy wezmą Wiedeń, wkrótce w perzynę obrócą Kraków, Lwów i Gdańsk”.

Przy odsłonięciu przemawiali: ks. dziekan T. Skowroński, że król Jan III Sobieski jest Rycerzem Krzyża, Lwem Lechistanu, najlepszym Synem swej Ojczyzny, wzywającym zbiorowej potęgi wszystkich Polaków do utrwalenia swych twórczych pomysłów i zwycięstw: Vare, Vare, redde mihi legiones (w wolnym przekładzie): Warrusie, Warrusie, daj mi zbiorową potęgę wszystkich (Polaków)!”

Adam Bederski, starosta powiatowy płoński mówił, że król Jan III jest genjuszem wojskowym, obrońcą chrześcijaństwa.

Lucjan Borkowski, burmistrz płoński, przemawiał na temat, że całe stulecia trzeba czekać na pojawienie się tej miary Władcy i Wodza.

Pomnik stoi w dobrze pomyślanym punkcie, aczkolwiek lepiejby było, aby czoło popiersia zostało zwrócone do najruchliwszej ulicy Płockiej, a nie do gmachu Starostwa.

T. Jastrzębiec.

1938

W stałym dodatku do ukazującego się w Warszawie dwutygodnika społeczno-gospodarczego „Cała Polska”, zatytułowanym „Ziemia Warszawska”, w numerze 5-6 z 1938 r., na stronie 9 czytamy:

Płońsk europeizuje się

„Starożytne miasto Płońsk, leżące na trakcie Warszawa – Gdańsk i nad rzeką Płonką, nad którą w sierpniu 1920 r. toczyły się zacięte walki o  Płońsk, w których to bolszewicy ponieśli śromotną klęskę, znajduje się obecnie w fazie pełnego ruchu budowlanego.

Na nowopowstałych ulicach, jak Marszałka Piłsudskiego i Batorego oraz Płockiej, rosną jak grzyby po deszczu jedno i dwupiętrowe domy, budowane według ułożonego z góry przez Zarząd Miejski planu i wyglądu.

Samo Miasto wybudowało na placu Kościuszki wspaniały duży gmach szkoły powszechnej oraz wykańcza przy ul. Płockiej budowę liceum, w którym mieścić się będą: wielka sala gimnastyczna o powierzchni 1000 m2 oraz gabinet lekarza, dla nauczycieli, doświadczalny i inne lokale; koszt budowy tego gmachu obliczony jest na 65.000 zł.

W niedalekiej już przyszłości Zarząd Miejski rozpocznie budowę wielkiej łaźni, łącznie z ośrodkiem zdrowia.

Wszystkie ulice, tak wylotowe jak i w śródmieściu, są wyłożone kostką trylińską, a chodniki nowymi płytami betonowymi wykonanymi we własnej betoniarni.

Zaznaczyć należy, że targowica bydła przeniesiona została z placu Kościuszki hen daleko poza miasto, zaś na miejscu targowicy miasto urządza zieleniec – ogród, gdzie spragnieni świeżego powietrza mieszkańcy znajda chwilę odpoczynku.

Oprócz nowo zakładającego się zieleńca miasto posiada boisko sportowe, strzelnicę, korty tennisowe, piękny basen pływacki oraz w budowie będąca plaża nad rzeką Płonką, Zarząd Miejski wydzielił plac prawie z 17 ha przeznaczając go pod przyszły park spacerowy.

Wszystkie te inwestycje popierane są przez społeczeństwo bardzo życzliwie, które w każdym calu wykonanej roboty widzi, że czyni się to dla jego zdrowia, kultury i poczucia obowiązku względem drugich.

Co jest godne widzenia

Płońsk i jego najbliższa okolica jest jakby skarbnicą niewyczerpaną i źródłem pamiątek tak czasów obecnych, jak i dawniejszych, godnych widzenia, to też od czasu jak miasto przyoblekło się w szatę czystego, schludnie wyglądającego grodu, coraz częściej zatrzymują się samochody tak pojedyńczo, jak i grupami, z których wysiadają jadący, chętnie
i z wielkim zaciekawieniem oglądając ważniejsze budynki, pomniki,  itp., w których kryją się tajemnice dobrych i złych przeżytych chwil.

Do ważniejszych obiektów, które zwracają na się uwagę są:

  • U zbiegu ul. Płockiej i Piłsudskiego znajduje się wielkich rozmiarów „pomnik niepodległości”, na bokach którego widnieje 103 wyrytych nazwisk poległych w walkach o niepodległość Polski obywateli, oficerów i szeregowych z powiatu płońskiego.
  • U wejścia na cmentarz, zaraz po lewej stronie znajduje się wspólna mogiła poległych w walkach z bolszewikami w dniach 14-20 sierpnia 1920 r. Na wysokim pomniku wykonanym piaskowca widnieje napis „Bohaterom z 1920 r. – wdzięczni rodacy”.

Wedle opowiadania starego grabarza, który bez przerwy pełni tu służbę od przeszło 40 lat, w mogile tej spoczywają – zwłoki 23 bohaterów, w tym 2 o nie stwierdzonych nazwiskach.

Rok rocznie w rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami, przy tej mogile odprawione jest nabożeństwo oraz tradycyjny apel.

  • Starożytny Kościół parafialny wybudowany w stylu gotyckim.
  • Stary klasztor (z XVI w.) bardzo dobrze zachowany, obecnie mieszczą się w nim biura parafialne, starostwa, komendy policji i wydziału powiatowego.
  • Na placu Kościuszki stoi remiza Ochotniczej Staży Pożarnej, w której mieści się oprócz remizy, kino ze sceną teatralną, sala na 600 miejsc oraz dworzec autobusowy. Budynek ten liczy przeszło 200 lat.

Poza tymi obiektami, należy się udać do Zarządu Miasta, gdzie w gabinecie burmistrza p. Kwiatkowskiego, na ścianie rozwieszone są wykonane przez p. Zdzisława Czermańskiego 13 sztychów przedstawiających Marszałka Piłsudskiego w 13 z życia wziętych ważniejszych pozach, i tak

  • Szkic portretowy z r. 1935,
  • Pasjans z r. 1931,
  • Na Wawelu z r. 1928,
  • W okopach z r. 1914,
  • Sulejówek z r. 1925,
  • W Paryżu z r. 1921,
  • Z Bieliniakami z r. 1915,
  • 19 marca Laurka,
  • 1-szy Marszałek Polski z r. 1921,
  • Rewja z r. 1934,
  • Studjum portretowe z r. 1928,
  • W Alejach Ujazdowskich z r. 1934,
  • W Krakowie z r. 1933.

Zarząd Miasta w najbliższym już czasie przystąpi do wydania specjalnego opisu miasta i zabytków, co dla turystów będzie bardzo wygodnym i koniecznym przewodnikiem.”  

W stałym dodatku do ukazującego się w Warszawie dwutygodnika społeczno-gospodarczego „Cała Polska”, zatytułowanym „Ziemia Warszawska”, w numerze 5-6 z 1938 r., na stronie 9 czytamy:

Ochotnicza Straż Pożarna

„Ochotnicza Straż Pożarna w Płońsku założona w 1878 roku, w okresie swej sześćdziesięcioletniej działalności wykazała niezwykłą żywotność organizacyjną i rozwojową.

Ochotnicza Straż Pożarna ma obecnie własny budynek, w którym mieszczą się: garaż, zajezdnia dla wozów konnych, dworzec autobusowy, Kino – Teatr, oraz rekwizytornia, bogato zaopatrzona w sprzęt przeciwpożarowy.

W zajezdniach stoją w pogotowiu: motopompa duża, pompa konna, 5 beczek – cystern, wóz rekwizytowy, samochód – pogotowie, syrena alarmowa o napędzie elektrycznym, a w stajniach doskonale utrzymane konie.

Członków czynnych ma obecnie Ochotnicza Straż Pożarna 76-ciu i wspierających 65-ciu.

Ochotnicza Straż Pożarna posiada dobrze zorganizowany przez p. Kopczyńską oddział samarytanek, składający się z 15 członkiń oraz orkiestrę złożona z 27 członków, którą doskonale prowadzi p. Józef Czajkowski.

W skład obecnego zarządu wchodzą: Prezes, burmistrz miasta p. M. Kwiatkowski, v.-prezes i nacz. p. Zaremba, skarbnik p. W. Chudziński, zastępca naczelnika p. L. Polanowski, sekretarz p. A. Duszczyk, gospodarz p. Wł. Kwaśniewski i sztandarowy p. Konopski.

Za wieloletnią, ofiarną pracę w pożarnictwie w dniu 3 maja zostali odznaczeni: złotym krzyżem zasługi p. Franciszek Dłużniewski, medalami brązowymi pp. Zygmunt Jarczewski, Wacław Tobolski, Stanisław Sobatowski, Tadeusz Chelmicki, Andrzej Ryziński, Feliks Stefański, Józef Grzybowski i Stanisław Stawski.”       

Skip to content